Babski kurnik – odcinek 13 – Farelkowy mariaż

Babski kurnik – odcinek 13 – Farelkowy mariaż

Powiedzieć „tak” – w sumie to tylko trzy literki, więc co w tym trudnego? Okazuje się, że to jedna z najtrudniejszych życiowych decyzji. Przez to jedno słowo obiecujesz, że będziesz go kochać w zdrowiu i w chorobie, w bogactwie i biedzie oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci. Strasznie dużo jak na tak krótki wyraz.

Czasy się zmieniają, a instytucja małżeństwa przechodzi poważny kryzys. Dlaczego? Wiele osób nie chce słyszeć o ślubie, woli żyć w związkach partnerskich, gwarantujących wolność i niezależność. Jednak wśród nowoczesności i wolności seksualnej istnieją osoby, które naprawdę pragną ślubu.

Wiele z nas jako małe dziewczynki marzyło o własnym ślubie, o białej sukni i mężczyźnie w eleganckim fraku, jak zakochani stoją przed ołtarzem i wypowiadają głośno  słowa przysięgi. Ale czy obecne śluby mają taką samą wartość jak dawniej?

Mam wrażenie, że nieco pogubiliśmy się w sferze małżeństwa. Z dawnych obyczajów celebrujemy tylko to co ładne i przyjemne, zapominamy o wielu ważnych aspektach związanych ze ślubem, jak czystość i nierozerwalność związku.

Dziś fazy chodzenia i narzeczeństwa trwają zazwyczaj dłużej niż samo małżeństwo, a młodzi po ślubie żyją dokładnie tak samo, jak i przed. Tyko oszczędności są znacznie pomniejszone –  idealne wesele kosztowało ich okrągłą sumkę.

Dawniej biel była oznaką czystości, a noc poślubna, pierwszym zetknięciem  dwójki kochających się ludzi – nie wiedzieli czy do siebie pasują. Nie znali się na tyle dobrze, by być pewnym, że to ten właściwy, a jednak przetrwali, a dziś świętują pięćdziesiąte albo i sześćdziesiąte rocznice ślubu. Przyglądając się dokładniej tym czasom, a raczej aktom urodzenia ich dzieci, można  wywnioskować, że była to epoka wcześniaków… ale o tym się nie mówi, wszystko było dobrze zatuszowane, a śluby odbywały się na tyle wcześnie, aby brzuszek był niewidoczny.

Dziś, życie przedmałżeńskie lub urodzenie dziecka przez kobietę niezamężną nie wywołują oburzenia. Wspólne wakacje, wyjazdy zarobkowe czy inwestycje par bez mariażu to norma. Po co więc ślub, skoro nawet bez niego zachowują się jakby byli po?

Małżeństwo w dzisiejszych czasach staje się formalnością z wyjściem awaryjnym, jakim jest rozwód. Nie patrzymy nań jak na przekleństwo, a raczej uwolnienie od osoby, która nie spełnia naszych oczekiwań, rani albo przestała kochać. To brutalna prawda, która otwiera oczy wielu parom, które zostają w fazie narzeczeństwa, która aż tak bardzo nie zobowiązuje. Poza tym ślub i wesele to wydatek nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, więc lepiej zainwestować te pieniądze w mieszkanie, przecież gdzieś trzeba mieszkać.

Według badań amerykanki Jenifer Gauvain , co trzeci człowiek jeszcze przed ślubem wie, że przyszły małżonek lub małżonka nie jest tą właściwą osobą. Co więc pcha je do złożenia przysięgi małżeńskiej, skoro jest tyle wątpliwości? Tykający zegar biologiczny, widmo zostania starą panną, strach, że na lepszą partię można już nie trafić? Może powodowane jest zazdrością, gdyż wszystkie koleżanki już dawno powychodziły za mąż, a ślub w ich ustach brzmi jak najlepszy produkt na rynku?

Pozwolę sobie w tym miejscu na bardzo znany cytat:

„Spytano parę staruszków, jak wytrzymali ze sobą 50 lat. Odpowiedzieli: Bo widzi Pan, urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się naprawiało, a nie wyrzucało do kosza”.

Może i my powinnyśmy się nauczyć naprawiać, a nie odpalać samochód i jechać po nową suszarkę, bo stara (kupiona rok temu) właśnie się zepsuła?

Nowości technologiczne wbijają nam do głów, że nowe to znaczy lepsze, a to nie prawda. Przykład? Relikt przeszłości kupiony przez ojca za pierwszą wypłatę, żółta farelka, która spędza z nami każde święta i jest niezniszczalna – podejrzewam, że przetrwa nawet koniec świata.

Choć jest wiele głosów mówiących, że ślub jest niepotrzebny, że to jedynie „papierek” postanowiłam  oprócz farelki przedstawić wam jeszcze jeden ważny dla mnie dowód:

9 lutego moi rodzice świętowali 33 rocznicę ślubu i chciałabym im złożyć oficjalne, pierwszy raz na tak dużą skalę życzenia. Początkowo (jak wszystkim) nie było łatwo ale „naprawiali” i są nadal razem.

Drodzy Rodzice

Przez  33 lata wspólnego życia, idziecie nadal za rękę się trzymając  – może dlatego by nikt z was nie upadł. Choć wspomnień coraz więcej, a młodość wydaje się tak odległa, jesteście złączeni jak gałązka z pniem, nic wam nie jest straszne, bo jesteście razem.

W tym dniu życzę wam abyście dalej szli przez życie mocno się trzymając. Zawsze razem, zawsze pewni swoich uczuć, zawsze się kochając, w zdrowiu i ogromną torbą marzeń oraz nadziei. Niech wszystko co złe i smutne was omija.

Tato ślubuj mamie buziaka każdego poranka, śniadania do łóżka, chusteczki nawet gdy ten płacz wywołany jest „M jak miłość” oraz ramienia, by miała się na kim oprzeć.

Mamo ślubuj tacie uśmiechu cały dzień, chwalenia, że znów sprząta garaż (choć efektu nie widać) , wsparcia w jego pasjach, zrozumienia, że z kumplami czasem trzeba się napić.

Dziękuję Wam za wspaniałe dzieciństwo, wsparcie oraz udowadnianie mi każdego dnia, że prawdziwa miłość naprawdę istnieje a ślub jest koronacją prawdziwego uczucia.

 

Janka

Podziel się