Babski kurnik – odcinek 23 – Nie wypuszczaj faceta do sanatorium

Babski kurnik – odcinek 23 – Nie wypuszczaj faceta do sanatorium

„Wyjeżdża pan do sanatorium” słyszy pacjent od lekarza. On zadowolony bo wreszcie odpocznie od domu, żony, dzieci i jazgoczącego psa. Ona zaś przekonana, iż jej druga połówka nabierze sił, ochoczo pakuje walizki, wkładając tam koszule, garnitur oraz masę kosmetyków.

Taki wyjazd wydaje się dla obojga bardzo dobrym pomysłem, a wizja odzyskania zdrowia przysłania zdrowy rozsądek osoby, która pozostaje w domu.

Jedna z najważniejszych babskich rad brzmi: „Masz chłopa, nigdy nie puszczaj go samego na wyjazdy kilkudniowe”. Dlaczego?

Przeprowadzone w sierpniu 2007 badania przez OBOP dowodzą, że aż sześćdziesiąt procent kuracjuszy przebywających w sanatoriach przyznaje się do romansów. Piętnaście procent mężczyzn mówi otwarcie, że taki wyjazd jest idealną okazją do zawarcia bliskiej znajomości z kobietą. Dla połowy zbadanych kuracjuszy nie ma znaczenia stan cywilny wybranki lub wybranka, a co dziesiąty bywalec sanatorium woli mężatki.

Pięćdziesiąt procent bywalców uzdrowisk wybiera sobie podczas pobytu jeden obiekt zainteresowania, co piąty natomiast pozostaje otwarty na wszelkie przygody. Co czwarta osoba biorąca udział w badaniu potwierdziła, że na miłosne harce wybiera łono natury, pozostali wybierają wygodny pokój sanatoryjny.

Wyjazd do sanatorium nabiera zupełnie innego znaczenia, bo oprócz regularnych posiłków, masaży, ćwiczeń oraz rehabilitacji w planach są dancingi, gry karciane i spacery po okolicy. Sielankowy urlop z dala od swojej żony lub męża nie trwa parę dni, a kilka tygodniu. Kuracjusz przebywa w towarzystwie osób, które cierpiały równie jak on, co powoduje, że tematów do rozmów nigdy nie brakuje.

Zadbane, eleganckie panie, które rozumieją ból mężczyzny, wydają się być lepsze od własnej żony, która przez pół roku uchylała nieba, by wesprzeć i uśmierzyć ból. Wypoczęci, zadowoleni z życia mężczyźni, są znacznie atrakcyjniejsi od mężów pracujących od rana do wieczora by zapewnić byt.

Dziadkowie mojej znajomej pojechali razem i gdy wrócili nie gadali ze sobą ponad miesiąc: „Tu całuje rączkę, tam zażartuje, a te wszystkie kobiety, aż lgną do mężczyzn” – skomentowała to zazdrosna babcia. Najprawdopodobniej już nigdy nie pojadą do żadnego sanatorium, a dziadek uczęszcza na rehabilitacje do ośrodka nieopodal ich domu.

Wyjazd na kurację jest bardzo dobrą okazją do nawiązania nowych znajomości i przyjaźni, które niestety często przeradzają się w romanse, co można przeczytać na wielu forach internetowych. Wypowiadają się tam osoby, które tam przebywały lub których partnerzy z takiego wyjazdu skorzystali:

„No cóż, mój mąż wrócił z sanatorium i zaczęły się sms-y, e-maile. Przeżyłam koszmar. Ta kobieta posunęła się do tego stopnia, że przysłała mu swoje roznegliżowane zdjęcia – dosłownie. Na pewno desperacko zakochana nie mała szacunku dla siebie. Boję się pomyśleć, co mógł tam robić (…) Mam nadzieję, że ta kobieta to teraz czyta. Zakłóciła mój spokój, ale wiem, że on na to pozwolił (…)”

Skoro twoja połówka jednak wybiera się do sanatorium, to lepiej by ten ośrodek był blisko, on miał wmontowany telefon w rękę, a w walizce same stare, sprane dresy z wyhaftowanym napisem „On jest zajęty, łapy precz”. A najlepiej, to jedźcie razem, zawsze możesz rzucić okiem na twojego wybranka lub poszukać lepszego modelu, skoro są tam takie możliwości.

Słyszałyście o takim spędzaniu czasu w sanatoriach, a może już tam byłyście i macie zupełnie inne zdanie? Czekam na wasze komentarze lub wiadomości, mój adres to: janka@ool24.pl

Janka

Podziel się