Wymiana ognia w Gorzowie

Wymiana ognia w Gorzowie

W sobotę 11 października na boisku w Gorzowie Śląskim można było podziwiać prawdziwą wymianę ognia miejscowego Piasta z LZS-em Rudniki. Obie ekipy prowadziły otwartą grę, co zaowocowało świetnym spektaklem piłkarskim. Szlagier A klasy był pełen emocji i pięknych pojedynków indywidualnych. Nie zabrakło dramaturgii i walki.

Już od samego początku zarówno gospodarze, jak i goście narzucili zawrotne tempo gry. Najlepszą obroną jest atak i właśnie z taką taktyką zawodnicy wyszli na boisko. Na samym początku przyjezdni mieli okazje bramkową, lecz została niewykorzystana. Chwilę później błąd bramkarza gości, który chciał wybić piłkę przed polem karnym, wykorzystał Marek Kuźniar i w 10 minucie stało się 1-0.

Od tego momentu zaczęły się czarne minuty LZS-u Rudniki. W zaledwie parę minut gorzowianie wypracowali kilka świetnych sytuacji bramkowych, z których żadnej nie zamienili na bramkę. Mateusz Jurczyk świetną postawą odkupił swój błąd. Okazje marnowali po kolei: Marek Kuźniar mógł zaliczyć najszybszego hat-tricka w życiu, lecz jego strzał z głowy i okazję sam na sam obronił golkiper. Jeszcze Sławomir Kałwak, Grzegorz Zimnowoda i Damian Gmyrek mogli w tym czasie podwyższyć prowadzenie.

Musiało minąć trochę czasu, by rudniczanie wyszli z opresji, ale zbyt wiele go nie upłynęło, a gorzowianie cieszyli się z drugiej bramki.  Do rzutu wolnego z 18 metrów podszedł Sławomir Kałwak i sprytnie strzelił w krótki słupek. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. To dopiero był przedsmak tego, co działo się później.

Goście w końcu otrząsnęli się i zaczęli dążyć do odrobienia strat. Co chwilę piłka torpedowała bramkę Piasta. Przemysław Pawelec próbował z dystansu, lecz jego bomba poleciała prosto w poprzeczkę. Za chwilę Tomasz Dorota uderzył w słupek, piłka odbiła się i wróciła do Tomasza Jasińskiego, ten strzelił w poprzeczkę, piłka wróciła jeszcze w pole karne i jeden z gości minimalnie nie trafił.

Oblężenie bramki gospodarzy trwało, lecz i oni umieli postraszyć rywali. W 33 minucie Grzegorz Zimnowoda faulował w polu karnym Arkadiusza Przybyłę. Do jedenastki podszedł Tomasz Kubat. Strzelił w lewy róg, ale Rafał Koźmiński sparował piłkę przed siebie. Dobitka egzekutora już jednak była celna – 2-1.

Gdy wszyscy myśleli, że już nic się nie wydarzy w pierwszej połowie, świetny kontratak przeprowadził LZS Rudniki. Dawid Kasprzyczak z obrony podał na wolne pole do Arkadiusza Przybyły, ten rajdem minął dwóch zawodników i wyłożył futbolówkę Tomaszowi Jasińskiemu, który w 45 minucie wyrównał.

Na początku drugiej odsłony bramkarz gospodarzy musiał opuścić boisko z powodu kontuzji.

Druga połowa to ciągła gra akcja za akcję. Lepiej zaczęli goście, którzy mieli więcej z gry, a w 65 minucie wyszli na prowadzenie. Kamil Więdłocha prostopadłym podaniem wypracował aktywnemu Tomaszowi Jasińskiemu sytuacje sam na sam, a ten rzadko się myli. Trzy minuty później radość gości, zamieniła się w złość, gdyż Marek Kuźniar wykorzystał dobre podanie Damiana Gmyrka i z 16 metrów, mocnym strzałem, strzelił swoją drugą bramkę.

Wiele zmarnowanych okazji po obu stronach i dużo emocji sprawiło, że gra się zaostrzyła. Sędzia pokazał cztery żółte kartki i jedną czerwoną dla Tomasza Doroty za ostre wejście, którego ofiarą padł Kamil Trocha.

Goście musieli 20 minut grać w osłabieniu, lecz to nie wpłynęło na ich styl. Nadal skupiali się na ataku. W 81 minucie hat- trickiem popisał się Tomasz Jasiński, który z resztą cały mecz grał bardzo dobrze. Strzelił obok bramkarza, Grzegorz Zimnowoda jeszcze na pograniczu linii bramkowej próbował wybijać, lecz nie zdołał uratować drużyny przed stratą bramki. 3-4, a to nie musiał być koniec. Damian Gmyrek mógł zostać bohaterem, lecz dużo szczęścia miał Mateusz Jurczyk, który intuicyjnie obronił jego strzał w 89 minucie.

Najsprawiedliwszy byłby tu remis, lecz wynik końcowy to 3-4. Widowisko na pewno długo pozostanie w pamięci kibiców. Obie ekipy grały odważnie i za to trzeba je pochwalić.

– Przegraliśmy, ale po bardzo dobrej grze, przeciwnikom udało się strzelić o jedną bramkę więcej i tyle  – komentuje Sławomir Kałwak, grający trener Piasta. – W szatni powiedziałem chłopakom, żeby wyszli odważnie i bez strachu, że przyjechały Rudniki. Bardzo cieszy mnie postawa mojej drużyny, która przez całe spotkanie walczyła jak równy z równym. W pierwszej połowie mieliśmy wiele sytuacji, ale tylko dwie bramki wpadły. Goście też mogli nastrzelać.

Walczący o awans LZS Rudniki nie może pozwalać sobie na gubienie punktów, nawet w tak emocjonujących meczach.

– W mojej ocenie to my mieliśmy więcej z gry. Oczywiście poza pierwszymi minutami, w których zlekceważyliśmy Piasta – relacjonuje Marcin Bryś, trener LZS-u Rudniki. – Szybko jednak nabraliśmy szacunku do gospodarzy i z minuty na minute graliśmy coraz lepiej. Szybko straciliśmy dwie bramki, ale udało nam się wywalczyć wygraną. Czerwona kartka, jak dla mnie, niezasłużona. W meczu były zdecydowanie gorsze faule, które kończyły się zaledwie żółtą kartką. Przez błąd sędziego wypadł mi ze składu podstawowy piłkarz.

A klasa, 8 kolejka, 11.10.2014

 Piast Gorzów Śląski – LZS Rudniki 3-4 (2-2)

1-0 Marek Kuźniar -10., 2-0 Sławomir Kałwak -18., 2-1 Tomasz Kubat – 33., 2-2 Tomasz Jasiński 45., 2-3 Tomasz Jasiński – 65., 3-3 Marek Kuźniar – 68., 3-4 Tomasz Jasiński – 81.

Piast: Rafał Koźmiński (48. Mateusz Patyk), Marceli Hanas, Tomasz Nikiel, Kamil Jendrosek, Sławomir Kałwak (żk), Damian Neugebauer, Kamil Trocha (75. Kamil Szmytkowski), Grzegorz Zimnowoda, Damian Gmyrek, Patryk Fuks, Marek Kuźniar. Trener Sławomir Kałwak.

LZS Rudniki: Mateusz Jurczyk, Tomasz Woźny (żk), Przemysław Pawelec (żk), Mateusz Kwas, Kamil Więdłocha (87. Kamil Zaręba), Tomasz Dorota (czk), Tomasz Kubat (80. Marcel Kierzak), Łukasz Cieśla, Tomasz Jasiński (92. Grzegorz Augustyniak), Arkadiusz Przybyła (65. Przemysław Toborek), Dawid Kasprzyczak (żk). Trener Marcin Bryś.

Michał Krzyminski

Podziel się