Muzyka to nasze życie – Bo Tak!

Muzyka to nasze życie – Bo Tak!

Zespół Bo Tak! to dość specyficzne zestawienie. Zderza się tu ze sobą bluesowa dusza Janusza Bińka, hardrockowe brzmienie Michała Jędryszka, sentymentalna wrażliwość Patrycji Adamczak, jazzowy akcent Piotra Jaronia, klimaty reggae i funku Adama Malińskiego oraz soulowa natura Marty Adamczak. O powstaniu, graniu, inspiracjach, planach na przyszłość opowiedzieli po raz pierwszy troszkę szerzej Michałowi Krzyminskiemu.

Początek

Bo Tak! to grono znajomych, którzy po prostu żyją muzyką – tak sami mogliby o sobie powiedzieć członkowie grupy. Jako zespół istnieją niespełna trzy lata, w tym czasie wykrystalizował się sześcioosobowy skład muzyków, który regularnie spotyka się i rozwija swoją pasję. Zacząć trzeba od początku, czyli dlaczego „Bo Tak”?

– Bo Abba było już zajęte – śmieje się Michał Jędryszek.

Inną wersję znają siostry Adamczak.

– Bo Tak!, bo tak – mówią Marta i Partycja Adamczak, spodziewając się tego pytania. – Tak całkiem serio, zastanawialiśmy się, jak najczęściej poirytowane kobiety odpowiadają na pytania. Po dłuższej rozmowie doszliśmy do wniosku, że jest to: „Bo tak” albo „Bo nie”. Postanowiliśmy wybrać tę bardziej optymistyczną propozycję.

Przyszłość

“BoTaki” są laureatami ciekawych przedsięwzięć muzycznych. Między innymi na Spotkaniu Muzyków Jazzowych w Rudnikach z 2015 roku otrzymali wyróżnienie Prezesa Opolskiego Towarzystwa Jazzowego – Tadeusza Pabisiaka, które umożliwia im występ w Smooth Jazz Festiwalu w Mosznej. O swoich dalszych planach mówią dość tajemniczo.

– Oczywiście byłoby super mieć własny materiał na półtorej godzinną sesję, ale póki co chcemy się dotrzeć – mówi Piotr Jaroń. – Nasze występy jak na razie ograniczają się do grania kilku numerów na wydarzeniach muzycznych. Na Przeglądzie Piosenki Poetyckiej były to trzy nasze utwory, w Rudnikach na Spotkaniu Muzyków Jazzowych trzy covery. Możemy się przekonać, jak jesteśmy odbierani i nad czym musimy jeszcze pracować. Widzimy progres, ale to jeszcze za mało, by mówić o debiutanckiej płycie.

Podobnego zdania jest reszta bandu.

– Mamy na swoim koncie kilka aranżacji innych wykonawców i trzy własne utwory. Ostatnio można nas było dłużej posłuchać w oleskim pubie Nirvana, ale tak naprawdę jesteśmy na etapie poszukiwań muzycznych. Nie chcemy się szufladkować i ograniczać do jednego rodzaju muzyki. Raczej chcemy je łączyć, zważywszy na to, że każde z nas preferuje inne gatunki, ma różne doświadczenia związane z muzyką. Uważamy, że warto się spotykać, dzielić tym i cieszyć możliwością wspólnego muzykowania. Istotą jest to, że wszyscy traktujemy muzykę jak pasję, która daje nam wolność i odpoczynek od współczesnej pogoni. Staramy się pojawiać na wydarzeniach muzycznych, żeby się pokazać, dać znak, że istniejemy i działamy! – mówi Marta Adamczak.

Bo tak, czyli jak?

Wielu zna i już słyszało zespół „Bo Tak!”. Regularnie grają przy okazji muzycznych imprez, a po cichu starają znaleźć sobie własne miejsce w świecie muzyki.

– Kiedyś ktoś porównał nas do zespołu Lemon, ale my raczej nie chcemy się utożsamiać z żadną kapelą. Może są jakieś podobieństwa między nami, ale traktujemy to tylko jako czyjąś subiektywną opinię – zdradza zespół.

Tytułem podsumowania swoje zdanie przedstawił Michał Jędryszek:

– Jeśli posłuchać jakiegokolwiek naszego występu, począwszy od interpretacji i arranżacji kolęd, pastorałek po występ na Spotkaniu Muzyków Jazzowych, to brzmimy podobnie. Szczerze nie wiem, jak opisać naszą muzykę, mamy tu mocne kontrasty gatunków muzycznych. Osobno jesteśmy zupełnie inni, ale razem tworzymy jedną w miarę spójną całość.

Krótko i na temat

Perkusista „Bo Tak!” mówi, jak jest.

– Płyta to odległy temat. Zbieramy własny materiał i w przyszłości bardziej prawdopodobne jest raczej demo. Kwestia pieniędzy też odgrywa jakąś rolę – mówi Adam Maliński. – Jestem perkusistą, ale raczej nie zarabiam na graniu wielkich pieniędzy. Można to nazwać dorabianiem. Czasem zastępuję brata, grając z kabaretem Neo-Nówka, a będąc technicznym Grubsona, widzę i uczę się, jak wyglądają duże, muzyczne przedsięwzięcia. Ot, taka moja historia.

Michał Jędryszek w swoim stylu podsumował:

– Jeśli ktoś przyjąłby, że chcemy zarobić na muzyce, to teraz gralibyśmy jak zespół Video czy Weekend. Z muzyką, którą my gramy, można dorobić, nie zarobić.

Muzykiem być

Członkowie zespołu zarówno w przeszłości jak i dziś biorą udział w różnych projektach muzycznych. Tworzyli niegdyś i nadal tworzą takie grupy muzyczne jak: Long Silent, Alter Ego, Sierociniec, a obecnie działają m.in. w takich zespołach jak: Grabers Band, Co z Tego.

– Wena przychodzi z czasem, pomysł pojawia się w moment, a jak się już pojawi, to próbuję go zrealizować. Jeśli jest to dobre, wtedy powstaje numer – mówi Michał Jędryszek.

Janusz Biniek, najbardziej doświadczony muzyk w zespole, dodaje swoje pięć groszy:

– Gram w kilku zespołach, między innymi w zabrzańskiej grupie Grabers Band, gdzie wykonujemy swoje numery. W tych klimatach siedzę i przemycam je również tutaj.

The Must Talent Show?

– Są telewizyjne programy muzyczne, w których teoretycznie moglibyśmy wystąpić, ale jest to bardzo śliski temat. Nie mówimy nie, ale mamy wrażenie, że coraz mniejsze znaczenie w takich programach ma muzyka – komentuje Patrycja.

Marta Adamczak z kolei ma już w za sobą występ w telewizyjnym programie muzycznym. Mowa o „Szansie na Sukces”

– To był bardzo fajny program i przygodę z nim związaną, często z uśmiechem wspominam. Nie chodziło w nim o komercję, a jedynie o wykonanie jednego utworu i zaczekanie na werdykt jury. Nie trzeba było sprzedawać swojej historii życia, poddawać się weryfikacji, czy jesteś na tyle ciekawa, żeby wziąć udział w nagraniach odcinka. Występ uczestnika był oceniany przez autorów danych piosenek i tylko wykonanie miało znaczenie. Nic więcej. Było to naprawdę super przeżycie, ale w aktualnie emitowanych programach chodzi o coś innego – szeroką oglądalność. Czasem atrakcyjność fizyczna, albo tzw. “smutna historia” są ważniejsze od kunsztu wokalnego.

Tytułem zakończenia

Bo Tak! to grono muzyków, którzy wiedzą co chcą robić. Poświęcają wiele, nie oczekując wiele w zamian. Dzięki uprzejmości Jana Malińskiego, dyrektora Państwowej Szkoły Muzycznej w Oleśnie oraz Korneliusza Wiatra, założyciela Młodzieżowego Studium Muzyki Rozrywkowej spotykają się regularnie w małej salce Szkoły Muzycznej, by nie stać w miejscu i rozwijać się.

Większość ich występów jest grana za darmo, nie trzeba ich długo namawiać, by się zaangażowali w lokalne wydarzenia. Wielu może brać z nich przykład, że można żyć pasją. Przedstawiona treść to tak naprawdę krótka opowieść. Na więcej przyjdzie czas, gdy spełnią swoje marzenia, czyli wydadzą płytę. Czego im oczywiście życzymy!

Zapraszamy do wysłuchania ich repertuaru przy okazji Koncertu Wielopokoleniowego w Miejskim Domu Kultury w Oleśnie, który odbędzie się 3 stycznia.

Podziel się