Anna Wloka – nasza nadzieja na Rio

Anna Wloka – nasza nadzieja na Rio

Anna Wloka, kulomiotka z Brońca ledwo skończyła karierę młodzieżową, a już obiera kolejne plany – Chcę jechać do Rio de Janeiro – mówi Wloka.

Lekkoatletka przez duże „L”, czyli Anna Wloka zakończyła młodzieżówkę. Czas na podsumowanie tego okresu i postawienie nowych celów.

Młodzieżówka

Pierwszy poważny sukces Anny Wloki to złoto na Mistrzostwach Polski Młodzików w 2008 roku. Sama kulomiotka pamięta to jak przez mgłę, wspominając:

– Pamiętam tylko, że trenowałam do tych zawodów ponad dwa miesiące, potem już tylko w pamięci mam wielką radość mojego trenera Jacka Dziuba po zwycięstwie. Popłakaliśmy się wtedy ze szczęścia. Po powrocie do domu rodzice bardzo się cieszyli, tata był ze mnie dumny. O moim sukcesie dowiedzieli się ode mnie, bo nie umieli się dodzwonić do nikogo.

W każdej rozmowie Anna Wloka podkreśla rolę rodziców w jej ścieżce życiowej. To dzięki ich postawie Anna Wloka jest dziś mistrzynią Polski w pchnięciu kulą oraz ma aspiracje na igrzyska olimpijskie.

– Moich rodziców bardzo szanuję za to, że mnie wspierali. To nie był dla nich łatwy okres. Coraz częściej nie było mnie w domu, a byłam wtedy młodą zawodniczką. Liceum kończyłam już w Opolu i tam też trenowałam. Myślę że z czasem przywykli do tego, że mnie nie ma, a widywać mnie będą w weekend i święta.

Później zaczął się okres juniorski, który dla kulomiotki był przełomowym etapem jako sportowca. Kariera nabrała rozpędu. Ania jeździła na niezliczone zawody, na których zdobywała mnóstwo nagród. Sama bohaterka nie jest w stanie zliczyć ich wszystkich. Wtedy też zmienił się światopogląd Anny, która zaczęła traktować pchnięcie kulą jako ścieżkę życiową.

– W wielu 16 lat jeździłam już na obozy kadrowe, intensywnie trenowałam i brałam udział w sporej ilości zawodów. To był zwariowany czas, nagle stałam się sportowcem. To też okres, w którym zaczęłam traktować pchnięcie kulą poważnie.

Wtedy to Wloka zdobyła złoto na Halowych Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych (Spała 2010), później był wylot do Moskwy na kwalifikacje do młodzieżowych igrzysk młodzieży (Moskwa 2010).

– W Moskwie zajęłam drugie miejsce i zdobyłam minimum na Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie w Singapurze. To było nieprawdopodobne. Do dziś jak o tym pomyśle, to mam ciarki. Miałam wtedy 17 lat.

W Singapurze zaliczyła świetne zawody i ostatecznie przywiozła brąz do Polski i nowy rekord Polski juniora młodszego (15,48). Wtedy Polska poznała Annę Wlokę.

-Po tych sukcesach nabrałam pewności siebie. Ludzie nagle zaczęli mnie rozpoznawać, wiedzieli, że jestem kulomiotką. Tak naprawdę to się ciągnie do dziś. Czy jestem w Oleśnie, czy Opolu to zdarza mi się słyszeć: „ty, to chyba Wloka jest”. Oczywiście traktuję to z przymrużeniem oka. Mama zawsze mi mówiła, żeby mi tylko woda sodowa nie uderzyła do głowy, bo nic z tego nie będzie. Te słowa zawsze mam w pamięci i tak też staram się do tego podchodzić.

To nie koniec sukcesów. Mistrzyni Polski Juniorów (Toruń 2011), wicemistrzyni Polski (Bydgoszcz 2011) i wyjazd do Tallina na Mistrzostwa Europy U20. To tylko część kolejnych osiągnięć.

– Jak dziś pamiętam zawody w Tallinie. Tylko 8 centymetrów brakowało mi do złota i ostatecznie zajęłam drugie miejsce. Jakbym tylko trochę inny pułap złapała kulą, to wygrałabym te zawody. Do teraz wypomina mi to trener Krzysztof Kęcki.

2012 rok to niemiła przygoda z dopingiem, która wyłączyła Annę Wlokę ze startów w zawodach.

– Był to ciężki okres dla mnie, ale mam go już za sobą.

Nie zmienia to faktu, że Anna Wloka była „w gazie”. Ogromny progres i ustanowiona życiówka – 16,83 (Bydgoszcz 2013). Regularnie kulomiotka z Brońca startowała na największych imprezach lekkoatletycznych w Polsce. Czy to juniorskich, czy seniorskich. Mistrzostwa Europy U23 w Tampere (2013) miały być zwieńczeniem jej ciężkiej pracy, jednak tam Anna rozczarowała… przede wszystkim siebie.

– Nie jestem w stanie powiedzieć co się ze mną wtedy stało. Szykowałam się na ten turniej, chciałam pokazać na co mnie stać, ale nic z tego. To nie był mój dzień i zajęłam dopiero siódme miejsce. Stać mnie było na więcej…

W Polsce kolejne sukcesy. Między innymi złoto na Mistrzostwach Polski U23 (2014), czy Halowa mistrzyni Polski z Sopotu (2014). Jednak nie były to sukcesy, o które miała walczyć Anna. Najcięższą walkę stoczyła z kontuzją ręki. W międzyczasie przeprowadzka do Warszawy.

– Kontuzja mnie zatrzymała , nie robiłam całego treningu, bo nie umiałam. Zamiast ćwiczyć, jeździłam po lekarzach. Myślałam, że słabszy okres odbiję medalem w Tallinie (Mistrzostwa Europu U23,2015), ale przed samym startem naderwałam mięsień uda i znów poza podium.

W kraju również Anaa Wloka musiała spuścić z tonu. Uraz okazał się na tyle poważny, że straciła przez to praktycznie cały sezon. Młodzieżówkę zakończyła jednak zlotem na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w Białymstoku (2015).

– Cieszę się, że umiałam zakończyć ten etap złotem. Jestem jednak zdania, że złota nie zdobyłam jeszcze na poważnych zawodach. Cały czas los rzucał mi kłody pod nogi. Mam nadzieję, że to znak, że jeszcze ma coś dla mnie w przyszłości.

Przemysław Buśko, Jacek Dziuba, Andrzej Kurdziel oraz Henryk Olszewski to dotychczasowi trenerzy Anny Wloki.

– Na swojej drodze spotkałam świetnych trenerów, ale oni podpowiadają co jest złe, co jest dobre, uczą techniki i mówią jak mam trenować. Całą robotę trzeba zrobić samemu. Jak się nie przyłożysz do treningu, nie ma co liczyć na wyniki. Okres młodzieżowy dobrze wspominam. Był zarazem fajny i ciężki. Dużo trenowałam, ale nie narzekam.

Rio de Janeiro

– Rok 2016 ma być moim rokiem – mówi Ania.

Najważniejszą imprezą dla Ani są XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro, które rozpoczynają się 5 sierpnia. Minimum to 17,80.

– Długa droga mnie czeka, żeby spełnić marzenia, ale będę walczyć. Cały czas trenuję, po kontuzji w końcu wracam do pełnej sprawności i są już postępy. Z trenerem Henrykiem Olszewskim skupiamy się teraz na technice. Oby bez kontuzji, a będzie się działo!

Pierwsze poważne starty zaczynają się wraz z Mistrzostwami Polski w marcu. Później są jeszcze Halowe Mistrzostwa Świata w Portland w stanie Oregon w Stanach Zjednoczonych (17-20 marca) i Mistrzostwa Europy w Amsterdamie (planowane na początek lipca).

– To ogromny zaszczyt reprezentować Polskę na zawodach międzynarodowych. Bardzo fajne przeżycie i mam nadzieję, że 2016 rok dostarczy mi właśnie takich wrażeń.

Michał Krzyminski

Podziel się