• Home »
  • Sport »
  • I że Cię, Starcie, nie opuszczę aż do śmierci – Ewald Zajonc

I że Cię, Starcie, nie opuszczę aż do śmierci – Ewald Zajonc

I że Cię, Starcie, nie opuszczę aż do śmierci – Ewald Zajonc

Jest to postać nietuzinkowa, oddana całkowicie klubowi z Dobrodzienia. Człowiek czynu, a nie słowa. Lubiący mocnego papierosa i dobrego drinka wieczorem. Ewald Zajonc jest wieloletnim działaczem Start-u Dobrodzień, a zarazem najwierniejszym jego kibicem. W rozmowie z nami wrócił do przeszłości i odniósł się do najważniejszych momentów stolarzy.

I że Cię, Starcie, nie opuszczę aż do śmierci – Ewald Zajonc.

Od lipca 1997 roku Ewald Zajonc jest w zarządzie stolarzy. Podsumowując, już 18 lat.

– Prezesem wtedy był Zygfryd Seget, ale tak naprawdę ja wszystko ciągnąłem. Po śmierci burmistrza Segeta w 2002 roku przejąłem funkcję prezesa Start-u Dobrodzień. – mówi Ewald Zajonc.

Funkcję prezesa pełnił do grudnia 2014 roku. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Najwyższe stanowisko objął Stanisław Grzesik, ale po roku zrezygnował.

– Moja rezygnacja była świadoma i przemyślana. Sprawy osobiste i praca nie pozwoliły mi należycie sprawować tej funkcji, a to przecież musi być aktywna osoba – mówi Stanisław Grzesik. – Wszystko przedyskutowaliśmy i myślę, że klub nadal będzie dobrze prosperować.

Ewald Zajonc nie zgodził się na powtórne prezesowanie, choć każdy wie, że formalnie, czy nie – on wszystkim się zajmuje. Oficjalnie jest wiceprezesem. W klubie oprócz drużyny seniorskiej, funkcjonują jeszcze trampkarze i juniorzy starsi.

– Tak naprawdę i tak pełnię funkcję prezesa. Wszystko jest na mojej głowie, a póki mam siły, będę starał się to robić jak najlepiej – mówi Ewald Zajonc. – Wstaję codziennie o 5:45, żeby mieć czas na pracę w domu. Do tego jeszcze praca w urzędzie. Teraz to i tak wszystko załatwia się o wiele łatwiej. Kiedyś trzeba było jechać do związku do Częstochowy, żeby załatwiać wszystkie formalności. Teraz jest Internet, czy komórka, które ułatwiają pracę. Kiedyś nie było skanerów i drukarek, a trzeba było sprawy uregulować.

Ten kto nie chce pomagać, powinien chociaż nie przeszkadzać??????????

Nieraz, jak sam przyznaje, z faktu pełnienia funkcji prezesa, spotykały go nieprzyjemności.

– Jak mi ktoś kiedyś powiedział: za te pieniądze, to ja bym też to wszystko mógł robić. Ja mu na to, że bardzo chętnie odstąpię stanowisko, ale bohater nie podjął się wyzwania. Ten kto nie chce pomagać, powinien chociaż nie przeszkadzać.

Dobrodzieńska parabola

Start Dobrodzień na czele z Ewaldem Zajoncem w CV ma występy w IV lidze oraz wiele sezonów w lidze okręgowej.

– Jak zaczynaliśmy współpracę z Ireneuszem Sukiennikiem, to trener miał spróbować utrzymać Start w lidze okręgowej. Jeśliby się nie udało, przygotować zespół do szybkiego awansu. Spadliśmy, ale potem z Sukiennikiem wywalczyliśmy IV ligę w sezonie 2007/2008. Wcześniej byliśmy średniakiem w lidze okręgowej, a zespól jeszcze wcześniej, przez pięć lat prowadził Andrzej Kobylecki.

Za czasów IV ligi karuzela trenerska rozkręciła się w najlepsze. Stanowisko te piastowali później: Jan Podolski, Piotr Matkowski, Robert Płaczkowski, Wiesław Wątroba, Andrzej Noga (spadek do okręgówki 2010/2011), Jacek Łuczyński, Adam Mika, Tomasz Maniura i aktualnie Marcin Bryś.

2 + 2 = 5? czyli MKS II Start Dobrodzień

– Nie ma co ukrywać, że mamy duże kłopoty kadrowe – mówił w 2009 roku Ewald Zajonc przed fuzją dla Marcina Sagana. Wypowiedź ukazała się w Nowej Trybunie Opolskiej. Więcej TUTAJ – Pół roku temu odeszło od nas wielu zawodników, czego wynikiem jest nasze odległe miejsce w czwartej lidze po rundzie jesiennej (Start zajmuje trzecie od końca – 14. miejsce – dop. red.), a jest w Dobrodzieniu zapotrzebowanie na lepsze wyniki i lepszą drużynę. To również szansa dla naszych zawodników i młodych chłopaków z okolic Dobrodzienia na szybszy awans sportowy. De facto będą należeć do kadry klubu grającego w wyższej lidze.

Z perspektywy czasu można ocenić, że decyzja o stworzeniu MKS II Start Dobrodzień była zła.

– Podsumowując, łącznie graliśmy cztery sezony w IV lidze – mówi dla ool24.pl wiceprezes. – Co do fuzji z MKS-em Kluczbork mam mieszane uczucia. Przede wszystkim dobre doświadczenie, ale z perspektywy czasu przyniosło więcej strat niż korzyści. Fakt, że fuzja pomogła nam w utrzymaniu IV Ligi, ale później sporo zawodników odeszło i spadku się nie uchroniliśmy. Gdy rozwiązaliśmy fuzję, trzeba było budować drużynę od nowa. W tym sensie popełniliśmy błąd. To były ciężkie czasy Start-u. Byliśmy przestrogą dla innych, ale kluby dalej popełniają takie błędy. Nie trzeba daleko szukać. Małapanew Ozimek, czy Ligota Turawska, gdzie były pieniądze i były wyniki, ale jak się pieniądze skończyły, to klub spadał…

Powstać z kolan??????????

Aktualnie Start przeżywa najtrudniejsze czasy od bardzo dawna.

– Cały czas się staczamy. Spadek z ligi okręgowej, teraz nie najlepsza runda w A klasie. Nie wygląda to dobrze, ale mamy młody zespół. Wiadomo, młodzi ludzie uczą się, studiują, a to odbija się na frekwencji na treningach. Nasza grupa jest bardzo mocna. Przypuszczam, że w oleskiej bylibyśmy w środku tabeli. Tu nie ma drużyn, które odstają od reszty. Trzeba pracować i wierzyć, że będzie lepiej.

Dobrodzień zasługuje na więcej niż A czy B klasę. To fakt, ale nie od razu Rzym zbudowano. Śledzimy poczynania stolarzy i na bieżąco informujemy Was o jego losach.

Ewald Zajonc to Start Dobrodzień, a Start Dobrodzień to Ewald Zajonc

To postać nietuzinkowa w skali kraju, oddana całkowicie Start-owi Dobrodzień. Człowiek czynu, a nie słowa. Lubiący mocnego papierosa i dobrego drinka wieczorem. Szanujący pracę i nielubiący marnować czasu, a za te wszystkie lata doczekał się złotego medalu “Za wybitne zasługi dla piłkarstwa Śląska Opolskiego”, przyznany przez Opolski Związek Piłki Nożnej.

– Cieszę się, że zostałem doceniony za społeczną pracę na rzecz klubu i piłki nożnej – mówi Ewald Zajonc. – Kto tego nie robił, nie rozumie, na czym to polega. Dawniej byłem na każdym treningu, ale teraz już nie mam tyle sił. Nie jestem osobą, która się chwali, ale nagrodą bardzo mnie ucieszyła.

Z Ewaldem Zajoncem podczas meczu Start Dobrodzień – Stal Zawadzkie (2-3) rozmawiał Michał Krzyminski.

– Miałem być na urodzinach u znajomego, ale żonie powiedziałem, że przyjadę po meczu. Nie mogłem przegapić derbów – powiedział Ewald Zajonc.

Podziel się