Piórem czytelnika: Fabryka zazdrości – kobieta

Piórem czytelnika: Fabryka zazdrości – kobieta

Wiemy, że część ludzi z naszego powiatu pisze teksty “do szuflady”. Teraz nadszedł czas, aby je odkurzyć i wyciągnąć. Czekamy na Wasze teksty na przeróżne tematy, od polityki poprzez przepis na ciasto domowej roboty, po instrukcję zbudowania ogrodowej wiaty.

Wszystko co mieści się w ramach tak zwanej szeroko pojętej poprawności politycznej. Zastrzegamy sobie bowiem prawo odmowy publikacji tekstu.

Szczególnie mile widziane będą artykuły w jakikolwiek sposób związane z powiatem oleskim, nie jest to jednak warunek konieczny do publikacji danego tworu.

Razem z tekstem prosimy o dołączenie zdjęcia, najlepiej własnego autorstwa. W przypadku braku zdjęcia, postaramy się wraz z autorem dobrać fotografię do danego tekstu.

Co oferujemy w zamian?

  • Promocję własnego pióra oraz możliwość podzielenia się wiedzą z szerokim gronem osób,
  • Raport ze statystyk (ilu użytkowników w danym okresie czasowym przeczytało wpis),
  • Ewentualną pomoc w zredagowaniu tekstu.

Prosimy o wysyłanie tekstów na naszą redakcyjną skrzynkę: redakcja@ool24.pl

Zapraszamy do lektury, komentowania i dzielenia się opiniami.


Życie kobiety w obecnym świecie jest trudne. To jak paszcza lwa. Walczysz ze swoimi psiapsiółkami, które najchętniej, jak tylko obrócisz się w nowej seksownej sukience, wbiłyby Ci nóż w plecy, a jednocześnie zabiły swojego faceta, który niby ukradkiem patrzy w Twój nieco za głęboki dekolt.

Chodząc po ulicy czujesz się na swego rodzaju wybiegu, gdzie spod słonecznych okularów w oczach przewijają się tabliczki z ocenami, niczym w tańcu z gwiazdami. Tutaj muszę siebie zaskoczyć, ponieważ w jury w 90% zasiadają kobiety. Są w stanie nie lubić Cię tylko dlatego, że twój poziom cellulitu jest o 0,08 % mniejszy niż jej.

W obecnych czasach częściej obserwuję zachowania, które jeszcze niedawno zaskakiwałyby i nie pasują do najbardziej romantycznych hollywoodzkich filmów. Otóż na spotkanie z przyjaciółkami, które równie dobrze może być nazywane małym sabatem czarownic, przygotowujemy się dłużej niż na czwartą randkę z przystojniakiem, który obsypuje Cię różami.

Czemu tak jest?

Nie wiem, ale same się napędzamy, oceniamy, gadamy o dietach, chcemy być żoną Lewandowskiego, ale nie dlatego, żeby nasz mąż był bogatym piłkarzem, ale dlatego, że chcemy być takie chude, umięśnione, umieć gotować pyszne, ZDROWE potrawy, kupować najlepsze sportowe staniki z promowanych firm i robić sobie selfie na siłowni, tak żeby Ewkę, która właśnie użera się ze swoją 6-letnią córką, trafił szlag!

Oczywiście nasze koleżaneczki nas nie obchodzą… bo my najbardziej chcemy się podobać temu naszemu jedynemu, o którym marzymy albo temu, z którym śpimy. I to wtedy już jest mniej seksowne….

Chłopak, z którym zaczynamy się spotykać wybiera nas dlatego, że mamy ładne ciało, jesteśmy zadbane, szczupłe. To dla niego wydajemy nasze zaskórniaki, a może nawet większość wypłaty w salonach kosmetycznych, sklepach sieciowych, w których wybieramy najlepsze na świecie stroje. On lubi niebieski , więc zaczynamy od niebieskiej bluzki, a kończymy na niebieskiej bieliźnie (naturalnie koronkowej).

Na początku znajomości, to my czujemy, ze jesteśmy najważniejsze. W późniejszym etapie wszystko zaczyna robić się bardziej skomplikowane… boimy się go przedstawić znajomym płci żeńskiej, żeby nasze koleżanki nie kręciły go bardziej niż my.

Generalnie, cały czas musimy czymś imponować, a w naszej głowie pojawia się równanie: imponować=piękna sylwetka. W mediach, utarło się przekonanie, że tylko w ten sposób będziemy stały na piedestale.

W rozmowach o pracę, coraz częściej przejmujemy się wyglądem, oczywiście nim się na nią udamy, musimy wydać parę dobrych stów, żeby się tam w ogóle jakoś zaprezentować. Kiedy szefem jest facet, jest łatwiej, kiedy wyglądamy stereotypowo dobrze, ale trudniej gdy konkurentką jest przysłowiowa Weronika z dużym biustem. Natomiast, kiedy szefem jest kobieta, nie wiadomo, czy uciekać od razu, czy dopisać w CV znajomość języka chińskiego i krótką adnotację, że nie będę nosiła w pracy ładniejszych ciuchów niż ona, a mój karnet na solarium oddam komuś innemu.

Zawsze w naszym towarzystwie znajdzie się taka, która inspiruje, taka, która jest tak idealna, że motywuje do tego, żeby zrobić coś z sobą i taka, która powie, że ma rozstępy, wtedy zaraz robi się lepiej, a wspólnie pite drinki smakują jeszcze bardziej.

Czasem szkoda łamać najlepsze szpilki, żeby za tym wszystkim nadążyć.

Nela

Podziel się