• Home »
  • Informacje »
  • Sylwester Lewicki: – Rok sporych inwestycji, kluczowych ruchów w strefie i trudnych decyzji

Sylwester Lewicki: – Rok sporych inwestycji, kluczowych ruchów w strefie i trudnych decyzji

Sylwester Lewicki: – Rok sporych inwestycji, kluczowych ruchów w strefie i trudnych decyzji

Z Sylwestrem Lewickim, burmistrzem Olesna o tegorocznych inwestycjach, trudnej reformie edukacji, oleskiej strefie ekonomicznej, budowie obwodnicy i o wielu innych tematach, rozmawia Damian Pietruska.

– Gmina Olesno ma w tym roku wydać ponad 15 milionów złotych na inwestycje. To najwyższy udział środków inwestycyjnych w budżecie od 5 lat. Które z nich są najważniejsze?

– Właściwie większość z nich, to albo rozpoczynające się dopiero inwestycje, które potrwają jeszcze do przyszłego roku, albo takie, które w tym roku będą finalizowane. Jest jednak również kilka całkiem nowych inwestycji. Planujemy wydać 15 milionów złotych, ale to niejedyne środki, jakie zostaną przeznaczone na te cele, ponieważ jest cały szereg tematów, które nie są finansowane z naszego budżetu. Do wielu projektów my się tylko dokładamy, a inwestycja jest wielokrotnie większa.

– Na co więc zostaną wydane te pieniądze?

– Największe inwestycje związane są z przebudową dróg. W związku z tym, że bardzo dobrze układa nam się współpraca z zarządem dróg wojewódzkich, współpracując z panem marszałkiem, udało nam się wprowadzić do ich harmonogramu inwestycje, na których nam bardzo zależy.

Po okresie świątecznym rozpoczynają się prace przy drodze wojewódzkiej nr 901, czyli na trasie Olesno-Dobrodzień. Przy okazji remontu tej drogi będziemy budować 5-kilometrową ścieżkę rowerową, dokładnie od ronda w Oleśnie w kierunku Dobrodzienia.

Również wspólnie z zarządem dróg wojewódzkich planujemy przebudowę drogi wojewódzkiej nr 494, czyli od przejazdu kolejowego na ulicy Częstochowskiej w kierunku naszej strefy inwestycyjnej przy ulicy Leśnej.

Planujemy jeszcze budowę kanalizacji deszczowej przy ulicach Sienkiewicza, Biskupickiej i Chopina.

8604_0_large

Zdjęcie olesno.pl

Kontynuujemy również przebudowę kanalizacji i dróg na osiedlu Walce. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, od początku maja, prace będą bardzo intensywne. To duża inwestycja na obszarze gęstej zabudowy mieszkaniowej (ponad 600 posesji). Po wyłonieniu wykonawcy, zorganizujemy spotkanie ze wszystkimi chętnymi mieszkańcami, które odbędzie się w domu kultury, ponieważ wiem, że jeśli temat dotyczy bezpośrednio mieszkańców i ich “podwórka”, można spodziewać się sporej frekwencji.

Dofinansujemy budowę drogi powiatowej Olesno-Kolonia Biskupska-Radłów. Ma zostać przebudowana również droga w Łomnicy oraz przejazd kolejowy na ulicy Wygodzkiej.

Partycypujemy w kosztach budowy profesjonalnej ścieżki rowerowej od Olesna aż do Praszki, wspólnie z powiatem i gmina sąsiadującymi.

Musimy stworzyć tak harmonogram prac drogowych, abyśmy się w tym roku “nie zadusili”, bowiem tych inwestycji drogowych będzie naprawdę sporo.

Prowadzimy również rozmowy z PKP i zarządem dróg wojewódzkich na temat “wyprostowania” ulicy Sienkiewicza, ponieważ to właśnie PKP oraz urząd marszałkowski są właścicielami terenów przyległych do drogi.

W najbliższym czasie będziemy podpisywać również list intencyjny z dyrektorem PKP o wspólnym działaniu na rzecz kapitalnego remontu dworca kolejowego w Oleśnie oraz budowy centrum przesiadkowego.

– A jeśli chodzi o inwestycje niezwiązane z drogami?

– Planujemy pozyskać środki na termomodernizację przedszkola nr 4 w Oleśnie, Domu Harcerza oraz biblioteki.

Mamy również złożony projekt na przebudowę całej promenady wzdłuż ulicy Murka, łącznie z przebudową znajdujących się tam mostów, które są w kiepskim stanie. Na przebudowanej promenadzie będzie siłownia i plac zabaw. Poprosiliśmy w tej sprawie o konsultacje młode mamy z Olesna, aby nowy plac zabaw spełniał oczekiwania najmłodszych.

To inwestycje, które będą wykonywane w tym roku oraz w przyszłym. Mocno pracujemy również nad pozyskaniem środków na modernizację oleskiego stadionu i jego otoczenia.

– Inwestycje to jednak nie są jedyne tematy, nad którymi się pochylacie…

– Prowadzimy również szereg działań, aby kościół św. Anny został zaliczony w poczet Pomników Historii, co ma dla nas kapitalne znaczenie, ponieważ dzięki temu Olesno znajdzie się we wszystkich przewodnikach i albumach dotyczących Opolszczyzny i nie tylko, bo Pomników Historii jest w Polsce tylko około 70, a wśród nich między innymi takie giganty historyczne jak Wawel czy Jasna Góra.

– W 2016 roku minęło 10 lat od czasu, kiedy rozpoczął Pan misję sprawowania władzy w gminie. Ile się w Oleśnie od tego czasu zmieniło i jakie są Pana największe dokonania?

– Kilka dni temu spotkałem w centrum Olesna znajome małżeństwo, którego nie widziałem przez 7 lat. Mówili, że byli zaszokowani tym, ile się w Oleśnie zmieniło i jakie to piękne miasto. Ostatnio w Oleśnie byli w 2010 roku. To świetnie obrazuje ilość dokonanych zmian.

3J9A9566

Zdjęcie Mirosław Dedyk

Największe dokonania związane są z sercem miasta, czyli rynkiem, który zmienił się zupełnie.

Kolejnym sukcesem jest budowa Oleskiej Laguny, co było sporą inwestycją, wtedy budzącą pewne wątpliwości. Teraz wiemy, że jest to wizytówka naszego miasta, do której przyjeżdżają mieszkańcy z przeróżnych miejscowości. Oleską Lagunę odwiedza rocznie 120 tysięcy osób.

Oczywiście moim największym priorytetem, “oczkiem w głowie”, było stworzenie strefy inwestycyjnej z prawdziwego zdarzenia. Dziesięć lat temu zastałem puste pola w części inwestycyjnej. Dzisiaj, możemy powiedzieć, że teren ten nabiera przemysłowego kształtu i staje się ekonomiczną częścią miasta. Jestem przekonany, że w najbliższym roku zagospodarujemy strefę, bo ona naprawdę spełnia wszelkie wymogi. Przewidywane są również rozbudowy zakładów, które już w strefie funkcjonują. Z pewnością pod kątem ilości miejsc pracy, które pojawią się w najbliższym czasie, możemy być spokojniejsi niż kiedyś, kiedy poza chęciami, nie dysponowaliśmy niczym. W ten teren “wpakowane” zostało sporo unijnych środków, trochę swoich, ale dzięki temu, mamy w pełni przygotowaną strefę ekonomiczną. Stworzona została szansa rozwoju naszego miasta.

Poza tym, nie zwiększając liczby urzędników, realizujemy budżety gminy wielokrotnie większe, bo tegoroczny budżet to jest ponad 70 milionów złotych, a zaczynaliśmy od około 30 milionów.

– Do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Oleśnie łącznie udało się już włączyć ponad 36 hektarów. Możemy więc liczyć, że do końca Pańskiej obecnej kadencji, czyli do 2018 roku, budowę rozpoczną kolejne firmy?

– Obecnie mamy kilku realnych kandydatów do zainwestowania w strefie. Umówiliśmy się z nimi, że do maja, dajemy sobie czas na oczekiwanie na ewentualną decyzję większego inwestora. Kiedy już decyzja zostanie podjęta, będziemy wiedzieli na czym stoimy.

oleska_strefaW tej chwili intensyfikujemy działania, wspierające Agencję Nieruchomości Rolnych, żeby jak najszybciej dokonała podziału swoich dużych dwóch działek, żeby można było oferować również działki hektarowe, dwuhektarowe, a nie tylko minimum siedem hektarów. Stale mamy zapytania na temat terenów, dlatego może się okazać, że na przestrzeni kilku najbliższych miesięcy, ruch w strefie będzie znaczący.

Liczę na to, że w ciągu najbliższego roku, strefę w dużej mierze uda się zapełnić.

– Niedawno rada gminy musiała podjąć trudne decyzje związane z reformą oświaty. Ustalono, że trzy szkoły: w Wachowie, Wojciechowie i Sowczycach będą najpierw przez dwa lata kształciły uczniów w klasach I-VI, a później w klasach I-IV, co spotkało się z niezadowoleniem mieszkańców tych miejscowości. Dało się przeprowadzić tę reformę w gminie tak, żeby wszyscy byli zadowoleni?

– Niestety, nie dało się tego przeprowadzić w ten sposób, aby zadowolić wszystkich. Przez dziesięć lat miałem jedną zasadę: utrzymujemy małe szkoły, szczególnie w tych miejscowościach, gdzie nie ma miejsca, wokół którego ludzie mogą się spotykać i organizować życie społeczne i kulturalne. Mi nie można zarzucić tego, że szedłem w inną stronę, kiedy większość sąsiednich gmin zlikwidowała wiele wiejskich szkół.

Staraliśmy się, mimo że to nieraz budziło ironiczny uśmiech burmistrzów innych gmin, utrzymać wszystkie szkoły. Na zdrowy rozsądek, utrzymanie wszystkich placówek stało się mało racjonalne. Doszliśmy do takiego momentu, że mamy szkoły wiejskie, gdzie średnia ilość uczniów na jednego nauczyciela jest na poziomie 3,4! Kiedy rozmawiam o tym w gronie przedsiębiorców, to łapią się za głowy, że coś takiego może funkcjonować. W końcu my za to wszyscy płacimy.

3J9A2227

Zdjęcie Mirosław Dedyk

Mamy osiem szkół podstawowych w gminie, a docelowo w systemie ma się znajdować tylko około 1100 uczniów, dochodzimy więc do absurdu. Biorąc pod uwagę, że chcieliśmy, żeby wszystkie szkoły nadal funkcjonowały, zaproponowaliśmy takie rozwiązanie, żeby zachować wszystkie placówki.

Nie wszędzie można było zrobić ośmioletnią szkołę, mimo że były takie oczekiwania, chociaż jest tam tylko 40 uczniów. Braliśmy pod uwagę również kwestię odległości, dlatego na przykład Bodzanowice oddalone od Olesna o 20 kilometrów, będą miał szkołę ośmioklasową.

Staramy się tak to zrobić, żeby wszystkie szkoły przetrwały i to jest nasze zadanie podstawowe, a co się będzie działo za kilka lat, nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć. Nie wiemy np. ilu rodziców zechce posłać swoje dzieci do szkół do miasta, a ile na wsiach. Nie będziemy nikogo zmuszać. To rodzice będą decydować, o tym, gdzie ich dziecko pójdzie do szkoły

– W 2019 roku, kiedy wygasną gimnazja, liczba uczniów w gminie ma się zmniejszyć o ponad 150 uczniów. Czy jest wtedy możliwe utrzymanie wszystkich ośmiu szkół podstawowych?

– 150 uczniów to są jakby trzy nasze szkoły wiejskie. Nie możemy teraz mówić o kwestiach finansowych, bo nie wiemy jak będzie wyglądało finansowanie związane z reformą oświaty, bo o tym na razie nic nie wiadomo. Mają być podobno większe pieniądze na mniejsze oddziały, ale mniejsze, to nie znaczy pięcioosobowe, tylko na dwudziestoosobowe. Przekonamy się niebawem, w jaki sposób to będzie finansowane, dlatego wprowadziliśmy dwuletni okres przejściowy, żeby w tym czasie wszystko policzyć i zastanowić się, które rozwiązanie będzie najbardziej racjonalne. To przecież nasz wspólny interes!

Żadna gmina o podobnej wielkości w okolicy, nie ma takiej ilości szkół i przedszkoli, a mimo to, spadły na nas gromy. Mogę mieć do siebie pretensje, że za słabo przekonywałem mieszkańców, co do zasadności zmian, chociaż byłem na każdym możliwym spotkaniu. Nigdzie nie było tak, że kogoś wysłałem na spotkanie, a sam sobie w gabinecie grzecznie rysowałem schemat funkcjonowania szkół w gminie.

– Po wielu latach Olesno ma doczekać się obwodnicy. Już niedługo zostaną podjęte decyzje dotyczące optymalnego wariantu budowy. Pan, jako burmistrz oraz rada miejska optują za wersją północną. Dlaczego ten wariant jest według Was najkorzystniejszy?

– Powiedziałbym raczej w ten sposób: dowolny wariant obejścia miasta, załatwia w większym lub w mniejszym stopniu problem wyprowadzenia ruchu ciężkiego z miasta i o to zabiegamy. Od lat, razem z kolejnymi radami, ustalaliśmy, że najlepiej będzie od strony północnej rozwinąć strefę ekonomiczną miasta i żeby tam stworzyć jak najlepsze warunki. Węzeł, jak ja to mówię, “autostradowy”, zlokalizowany kilkaset metrów od terenu naszej strefy ekonomicznej, to jest po prostu wartość dodana, której się nie da w żaden sposób przecenić. To rzecz niesamowicie punktująca w dowolnych rozmowach z potencjalnymi inwestorami. Od tych dziesięciu lat, cały czas miałem na względzie, że musimy się starać, aby Olesno miało połączenie z jakimkolwiek węzłem autostradowym. To był zawsze nasz priorytet. Kiedy powstanie droga S11, której fragmentem ma być nasza obwodnica, sytuacja się znacząco poprawi.

obwodnicaTrzeba też pamiętać, że to nie my będziemy decydować ostatecznie, który wariant zostanie wybrany. To nie my jesteśmy tutaj inwestorem. Inwestorem jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. My możemy jedynie zaopiniować dany projekt. Osobiście zaopiniowałem wariant II, czyli północny, z węzłem przy ulicy Gorzowskiej, jako najbardziej korzystny, a wsparcie otrzymałem od rady miejskiej, w której dwie osoby się wstrzymały, a reszta poparła ten wybór.

W międzyczasie uzyskałem odpowiednie wsparcie od wszystkich instytucji, które mają wpływ na naszą rzeczywistość. Zwróciłem się również do firm, które są w okolicach strefy, które również dwoma rekami podpisują się pod wariantem północnym.

Zawsze znajdzie się grupa osób, która będzie twierdzić, że trasa w jakiejś odległości od ich domów, to wielkie nieszczęście. Ja mieszkałem w Katowicach, gdzie dwadzieścia metrów od domu była linia tramwajowa, a za nią ulica Chorzowska, czyli droga Bytom-Katowice. Ruch taki, którego tutaj, nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.

Zarzuca się, że w wariancie północnym trzeba wyciąć dużą powierzchnię lasów. Tak, ale w jednym wariancie przewidziane do wycięcia jest 120 hektarów, w drugim 160. Oczywiście jest różnica, ale skoro mamy gminę, w której prawie 50 procent powierzchni zajmują lasy, to trudno znaleźć rozwiązanie, które nie przejdzie przez las i nie będzie przecinało pięknych pól. Dodatkowo, biorąc pod uwagę kwestię przesyłu energetycznego, rurociągi gazowe, trudno wybrać taki wariant, żeby wszystkim pasowało.

– Mam wrażenie, że pozytywna informacja o planach budowy obwodnicy, kolejny raz zamiast zjednoczyć mieszkańców, to ich podzieliła…

– Niektórzy się teraz pytają, w ogóle po co ta budowa? Bo takie głosy też się znalazły. Zdajemy sobie sprawę, że S11 Kołobrzeg-Bytom na pewno powstanie. Jest spore lobby z województwa śląskiego, gdzie nie jest dziesięciu, tylko pięćdziesięciu parlamentarzystów. Zrobienie kawałka S11 nie ma żadnego sensu, bo to przecież na Śląsku jest koniec tej drogi. Wszyscy zainteresowani będą walczyć o wybudowanie całości. Zresztą i tak rzecz zasadnicza to finansowanie budowy S11, a na chwilę obecną, podobnie jak przed 10 laty gwarancji, że znajdą się pieniądze na tę inwestycję, nie ma żadnych.

Za trzy tygodnie mamy walne zgromadzenie, na którym będą wszyscy przedstawiciele z prawie 40 samorządów, przez które S11 będzie przebiegać i wszyscy się organizują, aby ta droga powstała. Bo to ma ogromne, pozytywne znaczenie.

– Rząd ma w planach wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Co Pan sądzi o takiej propozycji?

– Pomysł jest z pewnością dyskusyjny. Uważam natomiast, że najmniej w tej sprawie powinni się wypowiadać sami zainteresowani. Wygląda to bowiem bardzo kiepsko. Ostatnio czytałem artykuł, że samorządowcy się organizują, będą manifestować, co staje się śmieszne. Tworzy się grupa, która narażona jest na ogromną ilość “hejtu”. Nie mam absolutnie zamiaru protestować, tylko po prostu rzetelnie robię to, co do mnie należy. Bez względu na to, jakie będą nakreślone ramy czasowe. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Nie ma dla mnie znaczenia, czy perspektywa pracy jest roczna czy pięcioletnia. Każdy dzień staram się aktywnie wykorzystywać dla naszej społeczności lokalnej.

Zawsze mogę w inny sposób pomagać społecznie swoim doświadczeniem. Odkąd pamiętam, udzielałem się społecznie. Od szkoły podstawowej byłem przewodniczącym klasy, później byłem w harcerstwie, byłem w kongregacji przemysłowo-handlowej, w radzie parafialnej, więc gdzieś zawsze czynnik społeczny się pojawiał. Nie mam żadnego problemu z tym, żeby widzieć się w innym miejscu. Pracowałem w Instytucie Badawczo-Rozwojowym, pięć lat pracowałem pod ziemią na kopalni, przez dwadzieścia lat prowadziłem działalność gospodarczą, byłem więc w różnych miejscach i uważam, że na tym polega życie, że trzeba różnych rzeczy próbować i sprawdzać się w różnych sytuacjach.

– Dziękuję za rozmowę.

Podziel się