Grzegorz Domański: – Gmina Rudniki będzie otwarta dla mieszkańców

Grzegorz Domański: – Gmina Rudniki będzie otwarta dla mieszkańców

Z Grzegorzem Domańskim, wójtem gminy Rudniki o tegorocznych inwestycjach, otwartości do mieszkańców, kobiecej obsadzie najważniejszych stanowisk w gminie, inwestycyjnych marzeniach i bolączkach gminy oraz o życiu prywatnym, rozmawia Damian Pietruska.

– Minęło ponad pół roku odkąd wygrał Pan wybory samorządowe, zwyciężając z Andrzejem Pyziakiem, który wójtem był przez ostatnie 28 lat! Zaznajomił się już Pan ze specyfiką tej pracy, rozsiadł się już Pan już wygodnie w fotelu wójta?

– W dużej mierze zaznajomiłem się ze specyfiką tej pracy, ale ten proces ciągle trwa. Razem z moją zastępczynią chcemy tak ułożyć pracę urzędu, aby była ona jak najbardziej efektywna. Staramy się zoptymalizować pracę poszczególnych urzędników, aby petenci, czyli mieszkańcy byli zadowoleni.

Czy rozsiadłem się już wygodnie w fotelu? Szczerze mówiąc, nie miałem okazji zbyt dobrze się rozsiąść, gdyż najczęściej spotykam się i rozmawiam z mieszkańcami, którzy przychodzą z różnymi sprawami. W kampanii wyborczej obiecywałem, że będę bliżej ludzi i staram się to wypełniać. Jeśli mam kompetencje do rozwiązywania problemów, z którymi przychodzą ludzie, to je rozwiązuję. Próbuję pomóc w każdej sprawie, na tyle, na ile mogę.

– Co jest najtrudniejsze w tej pracy?

– Praca wójta jest wielowątkowa. Wójt musi ogarniać wiele różnych działów, praktycznie funkcjonowanie całej gminy, dlatego zajmuje to dużo czasu i nie tylko w ramach pracy w urzędzie, ale również poza, jako szereg wyjazdów i spotkań. Nie przypominam sobie, żeby przez te pół roku zdarzył się jakiś weekend, w którym nie byłem gdzieś zaproszony jako wójt gminy. Jednak nie narzekam, ale zdaję sobie sprawę, że życie prywatne w tym momencie jest bardziej ograniczone, trzeba więcej czasu poświęcać pracy oraz spotkaniom z ludźmi.

– Wspomniał Pan o otwartości w stosunku do mieszkańców. Ludziom, tak po ludzku, zależy na kontakcie z wójtem. Jeśli organizują jakąś imprezę, nawet festyn wiejski, czy Dzień Dziecka, chcą żeby wójt był na niej obecny, bo to podnosi prestiż imprezy, a ludzie czują się docenieni. 

– Dlatego staram się być na uroczystościach, na które jestem zapraszany. Od początku roku utworzyłem stanowisko zastępcy wójta, dzięki czemu pani zastępczyni troszeczkę odciąży mnie w niektórych wyjazdach czy spotkaniach. Teraz jednak staram się być na wszystkich spotkaniach, bo jestem nowym wójtem i myślę, że mieszkańcy chcą mnie poznać i się ze mną spotkać.

– W jaki sposób będziecie się dzielić z zastępczynią obowiązkami i dlaczego wybór padł na panią Annę Sekiendę?

– Pani Ania zajmować się będzie przede wszystkim oświatą, będzie współpracować z Gminnym Ośrodkiem Kultury, Sportu i Rekreacji, a także będzie zajmować się wszystkimi sprawami związanymi z pracą urzędu podczas mojej nieobecności. Pani Ania jest osobą, która ma szereg bardzo dobrych pomysłów, podpowiada mi ciekawe rozwiązania i uważam, że wprowadza w urzędzie powiew świeżości, który jest odczuwalny już po tym bardzo krótkim okresie jej pracy. To osoba, która bardzo mi pomaga.

– W nowych władzach gminy Rudniki górują kobiety, ponieważ zajęły stanowiska zastępczyni wójta, sekretarza i skarbnika. U Was jak widać parytetu wprowadzać nie trzeba…

– Przy zatrudnianiu ludzi nie zwracamy uwagi na płeć, tak się po prostu złożyło. Liczą się umiejętności. Inna sprawa, że kobiety z natury są sumienne i staranne, przykładają się do swoich obowiązków. Pozytywnie oceniam wszystkich pracowników. Każdy z nich wie co ma robić. Staramy się tak rozłożyć obowiązki, aby pracownicy byli równomiernie obciążeni zadaniami i wykonywali je dobrze, bo znają się na rzeczy, tylko organizacja ich pracy powinna być optymalna.

– Zmienił się również dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji, którym został Arkadiusz Spodymek, zastępując Janinę Pawlaczyk, co również jest epokową zmianą. To nowe otwarcie w kulturze i sporcie? To będzie ewolucja czy rewolucja?

– Jesteśmy zwolennikami ewolucji. Przyszła nowa osoba, ze świeżym spojrzeniem, więc spróbuje wprowadzić swoje pomysły, ale oczywiście kontynuuje również wszystkie działania byłego dyrektora, takie jak na przykład spotkania muzyków jazzowych w Rudnikach czy Pętla Rudnicka, których nikomu reklamować nie trzeba. Większość imprez będzie więc kontynuowana, ale również wprowadzane są nowe rozwiązania. Nowy dyrektor dopiero zaczyna swoją pracę, ale to bardzo kreatywna osoba, która z pewnością poradzi sobie na tym stanowisku.

– Jakie są Pana najważniejsze plany na rozpoczynającą się kadencję? Po pięciu latach Pańskiej kadencji gmina mocno się zmieni?

– Mam nadzieję, że po pięciu latach dokonamy szereg inwestycji i działań, które spowodują, że gmina będzie się rozwijać, będzie gminą nowoczesną, przyjazną mieszkańcom i nie tylko. Będzie gminą atrakcyjną, gminą, w której warto zamieszkać i inwestować.

– Proszę o podanie konkretnych inwestycji, które mają zostać zrealizowane w najbliższym czasie w gminie.

– Niedawno zakończyliśmy rozpoczętą w poprzedniej kadencji budowę centrum przesiadkowego w Rudnikach oraz kończymy realizację zbiornika wodnego w Jaworku.

W tym roku złożyliśmy również projekt na budowę drogi gminnej Jaworzno-Cieciułów, co jest realizowane. Utworzymy Centrum Tradycji Strażackiej i Historii Wsi, wyremontujemy salę spotkań w Sołeckim Centrum Aktywności w Dalachowie.

Dofinansowujemy również przebudowę drogi powiatowej w Dalachowie. To inwestycja realizowana przez powiat oleski, ale my się do niej dokładamy.

Będziemy dofinansowywać fragment drogi powiatowej w Cieciułowie. Chcemy termomodernizować budynki komunalne w Rudnikach i Jelonkach.

Złożyliśmy wniosek o dofinansowanie na budowę sali gimnastycznej w Cieciułowie. To spora inwestycja za trzy miliony siedemset tysięcy i czekamy na pozytywny oddźwięk. Również złożyliśmy wniosek o dofinansowanie budowy boiska wielofunkcyjnego w Żytniowie.

Będziemy starać się stworzyć siłownię plenerową wraz z urządzeniem terenu w Jaworznie.

Chcemy także skorzystać z programu Maluch Plus, aby w obecnym budynku szkoły podstawowej w Rudnikach, gdzie jest dużo wolnych pomieszczeń, utworzyć żłobek dla około dwudziestu czterech dzieci.

Planujemy przebudować drogę gminną w Bugaju Nowym. To duża inwestycja, ale na razie jesteśmy na etapie uregulowań prawnych.

W tym roku zostało przeniesione przedszkole ze starego budynku do nowego. Ta inwestycja była zakończona jeszcze w poprzednim roku, ale fizycznie dzieci przeprowadziły się dopiero na początku stycznia. Obiekt, z którego one przeszły, chcemy zaadoptować na budynek mieszkalny.

– Chciałbym zapytać o największe inwestycje w kolejnych latach. Co Panu się marzy, aby zrobić w tej pięcioletniej kadencji?

– Chcę rozmawiać z firmą, która obsługuje gazyfikację w Praszce, bo chciałbym doprowadzić do naszej gminy gaz ziemny. Jest coraz większe zainteresowanie mieszkańców takim sposobem ogrzewania mieszkań. W każdej miejscowości spotykam się z pytaniami, czy w gminie Rudniki doczekamy się gazu. Nie miałem możliwości spotkania z przedstawicielami firmy, ale jest to w moich planach. Nie jest to jednak proces krótki, to raczej długotrwałe przedsięwzięcie, ale trzeba już rozpoczynać rozmowy. Mam nadzieję, że w tej kadencji jakieś prace związane z gazyfikacją naszej gminy zostaną rozpoczęte.

Chciałbym też, aby komunikacja gminna była tak dostosowana, żeby przede wszystkim starsi mieszkańcy, którzy nie mogą dotrzeć do centrum Rudnik, mieli możliwość dojazdu z każdej miejscowości. Będziemy rozmawiać z przewoźnikami, aby dostosować linie i wspomóc osoby starsze w dotarciu do centrum gminy. Nie jest to łatwe, bo połączeń autobusowych ubywa, gdyż były oparte na dowozie dzieci do szkół, głównie do gimnazjum. Kiedy zostało ono zlikwidowane, dojeżdżających dzieci jest coraz mniej. Musimy próbować utrzymać tę sieć, aby mieszkańcy mogli swobodnie korzystać z komunikacji zbiorowej. Mamy nowoczesne centrum przesiadkowe, ale muszą w nim działać również kursujące autobusy.

Dobrze byłoby również ściągnąć do gminy nowych przedsiębiorców, którzy zainwestowaliby u nas i stworzyli zakłady pracy, dzięki czemu powstaną nowe miejsca pracy i tym samym zwiększą się też wpływy do budżetu gminy.

To najważniejsze pomysły, bo jeśli chodzi o infrastrukturę, będziemy sukcesywnie budować i remontować drogi czy wymieniać oświetlenie. Takich potrzeb z pewnością nie zabraknie.

– Co jest największą bolączką gminy Rudniki?

– Największym problemem gminy są ograniczone dochody. Na gminy scedowane zostało szereg zadań, którym największym jest finansowanie oświaty. Nie mamy jednej dużej szkoły gimnazjalnej, tylko szereg szkół podstawowych, co powoduje większe obciążenia finansowe, a sposób naliczenia subwencji jest na jednego ucznia. W naszych szkołach w klasach jest po kilkunastu uczniów, przez co musimy dopłacać do subwencji oświatowych. Optymalnie byłoby, gdyby klasy liczyły dwudziestu sześciu – dwudziestu siedmiu uczniów, jednak jest to w tej chwili u nas nierealne. Ten problem dotyczy jednak wszystkich gmin i jest do rozwiązania na szczeblu centralnym.

– Problemem w naszym powiecie jest również emigracja młodych, głównie za pracą do większych ośrodków miejskich lub za granicę.

– Młodych głównie zatrzymuje praca. Jeżeli jest możliwość pracy na miejscu, to młodzi zostają. Widzimy jednak, że większość młodych wyjeżdża do dużych miast, gdzie podejmują studia i po zdobyciu zawodu często tam zostają, np. w Opolu, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu czy Warszawie, gdyż mają oferty pracy od firm, które, co tu dużo mówić, płacą określone pieniądze.

– Prosimy jeszcze o kilka szczegółów z życia prywatnego. Kim jest nowy wójt gminy Rudniki?

– Mam pięćdziesiąt pięć lat, więc jestem już dosyć leciwy, jak na pierwszą kadencję wójta (śmiech). Z wykształcenia jestem matematykiem, do tej pory byłem nauczycielem matematyki i dyrektorem szkoły. Mam żonę, która również uczy matematyki oraz dwóch synów, jeden już pracuje, drugi jeszcze studiuje.

– Czyli zna Pan problemy młodych ludzi.

– Oczywiście, moi synowie również wyjechali z gminy, jeden jest we Wrocławiu, drugi w Krakowie. Nie wiem, jak ułożą się ich losy, bo przyszłość przed nimi. Nie narzucam im rozwiązań, sami wybiorą.

– Jak lubi Pan spędzać wolny czas?

– Wspominaliśmy o obciążeniu pracą, dlatego czasu wolnego nie mam zbyt wiele. Staram się być aktywny, bo pracując w urzędzie brakuje ruchu. Lubię jeździć na rowerze i praktycznie codziennie spacerować z pieskiem. Mamy trasy, którymi możemy na rowerach się poruszać po naszej gminie, ale dobrze byłoby nadal inwestować w ścieżki rowerowe i połączyć z tymi mniej uczęszczanymi ciągami komunikacyjnymi. Moim marzeniem jest, aby z każdej miejscowości naszej gminy można było przejechać bezpiecznie na rowerze do innej, nie wjeżdżając na ruchliwe drogi powiatowe czy krajowe.

– Dziękuję za rozmowę.

Podziel się