“Formuła Dni Olesna się wyczerpała?” – głos czytelnika

“Formuła Dni Olesna się wyczerpała?” – głos czytelnika

Otrzymaliśmy dłuższy komentarz naszego czytelnika z prośbą o publikację, podsumowujący tegoroczne Dni Olesna. Zapraszamy do lektury i dyskusji w komentarzach. Wielu oleśnian bowiem zależy, aby święto miasta było prawdziwym… świętem właśnie.


Dni Olesna to w moim prywatnym kalendarzu jeden z najjaśniejszych punktów w roku. Znamienity odpusty ku czci Świętej Anny i tłumy ludzi chodzące uliczkami miasta, część z nich mówiąca charakterystycznym „śląskim- niemieckim”, to obraz który mam w głowie słysząc „Dni Olesna”. Mnóstwo tych przyjezdnych w Oleśnie pojawia się tylko raz w roku. Wiedzą, że Dni Olesna to czas, kiedy trzeba na trochę „ściągnąć” do ojczyzny (lub bardziej „Heimatu”) i spędzić czas z rodziną, kolegami z dawnych lat. Oceniają nasze Miasto przez pryzmat tego co zobaczą i co usłyszą w tych właśnie dniach.

W tym miejscu zadać sobie warto dwa pytania: Czy obecna formuła dni Olesna jest zła? Czy jest potrzebna delikatna zmiana wizji?

W mojej opinii, to nadal fajna impreza, której nie wyobrażam sobie odpuścić, a która jednak (jeśli chce zachować swój status) potrzebuje paru zmian.

Zacznę od tego, o czym mówi się już od dawna. Namiot biesiadny. Miejsce, do którego wchodzisz, czujesz gwar i zapach imprezy i przede wszystkim jest „swojsko”. Spotykasz przyjaciół z dawnych lat, rozmawiacie, przechodzisz do grupki kolejnych znajomych, a całość w akompaniamencie muzyki. Biesiada Śląska, zespół, DJ – czy to ważne? Chcesz poczuć ten klimat, mieć gdzie usiąść, schować się przed ewentualnym deszczem.

Dużo mówi się w Gminie o oszczędnościach – nie neguje tego. Jednak w obrębie całych Dni Olesna – namiot nie wydaje się być jakimś ogromnym wydatkiem. Tym bardziej, że sama konsumpcja w namiocie jest bardzo duża i na pewno w jakiś sposób pokrywa koszty jego wynajmu. Wydaje mi się, że ten punkt zmieniłby naprawdę wiele, co można zauważyć na praktycznie każdej wiejskiej imprezie. Czasem warto zainspirować się tym, co już „jest sprawdzone”.

Warto również wspomnieć o artystach i koncertach, które niewątpliwe są bardzo ważnymi punktami w planie imprezy. W tym roku najjaśniejszymi występami były te lokalne. Pozwolę sobie wymienić jedynie wybrane z nich. Orkiestry Dęte na promenadzie? Świetna sprawa. Piotr Lukosik na rynku? Czapki z głów. Występy Wind Bandu i MSMR? Brawo, brawooo!

Lokalni artyści to coś na czym absolutnie powinno się opierać tego typu imprezy – i to jest zrobione fajnie. Występy „Gwiazd” również są potrzebne, bo pomagają przyciągnąć więcej ludzi. Nie krytykuję Pana Szpaka, tegorocznej Gwiazdy – to po prostu nie jest muzyka w moim typie, ale niewątpliwie jest on artystą z wysokiej półki. Czy trafia do mieszkańców Olesna? Wątpię, ale o nic tutaj nie mam pretensji.

Jeżeli można mieć jeszcze jakieś sugestie, to warto postawić na niszową muzykę. Pamiętam fajne występy na rynku zespołów z gatunku country, alternatywny rock, szanty, folk góralski, jazz. Nie mówię, że mają być to występy z górnej półki. Może właśnie mniejsze kapele, które dopiero stawiają pierwsze kroki na scenie i przyjadą choćby tylko po to – żeby zagrać na scenie w Oleśnie.

Pisać można o tym znacznie więcej. I to nie byłyby żale, przecież nadal jest tu wiele pozytywów i to nadal ciekawa impreza. Ale jeżeli chcemy wspólnie zadbać o to miasto – to zawsze możemy zrobić, żeby było lepiej. A rozmawiać trzeba. Po to właśnie są te przemyślenia – żeby rozmawiać 😊 Ale nie jest moją intencją, by ktokolwiek odebrał ten tekst jako ofensywę.

Podziel się