Babski kurnik – odcinek 3 – Operacja zazdrość

Babski kurnik – odcinek 3 – Operacja zazdrość

„Jestem zazdrosna” – jak często masz ochotę to wypowiedzieć? A ile razy powiedziałaś? No właśnie! Boimy się przyznać do własnej zazdrości, a problem ten znam z autopsji.

Jeśli jesteście przekonane, że będę pisać o męskiej zazdrości, to tkwicie w błędzie i zapraszam do lektury.

Opowiem wam bardzo krótką historię. Mój starszy brat, nazwijmy go Antek, jako młody bóg co chwilę poznawał nowe dziewczyny. Jednak pewnego dnia przyprowadził do domu, bardzo miłą, ładną kobietę, w której jak się okazało, był zakochany! Ja, jako jego siostra poczułam się zagrożona, bo teraz wolał jechać z nią na zakupy, pisał do niej, wieczorami zabierał na randki. A ja? Krzywiłam się za każdym razem, gdy słyszałam jej imię.

Automatycznie początkowa sympatia przerodziła się w coś gorszego. Nie lubiłam jej, bałam się, że stracę mojego jedynego braciszka, który był kiedyś tylko mój, a jedynymi ważnymi kobietami była moja mama i właśnie ja, Janka!

Nigdy nie przyznałam się co jest powodem mojego zachowania, jednak gdy zostałyśmy zmuszone spędzać ze sobą więcej czasu, niż niedzielne popołudnia, zrozumiałam mój błąd. Antek lepiej trafić nie mógł, a przy niej stał się lepszym człowiekiem i co najważniejsze – wcale nie zapomniał o swojej siostrzyczce.

W przyjaźni, też zdarzają się większe czy mniejsze zazdrości. Gdy jedna z koleżanek znajduje sobie faceta i zapomina o wszystkich spotkaniach, dzwoni sporadycznie, a na mieście woła jedynie “cześć”, trzymając go za rękę. Nie lubimy tego faceta, mimo iż rozmawiałyśmy z nim może dwa razy. Nasze zachowanie popychane jest tym strasznym uczuciem jakim jest zazdrość. Ty też chciałabyś być tak świeżo zakochana, albo po prostu mieć takiego fajnego mężczyznę u swego boku.

W relacjach koleżeńskich występuje wiele typów zazdrości i można byłoby wymieniać bez końca: bo ona kupiła sobie nowe buty, albo ona ma ten sam szalik jak ja! Aśka dużo czasu spędza z Basią i wcale z nami nie rozmawia. Teresa jest obrażona na Krysię, bo ta ostatnio nie odebrała jej telefonu. Lucyna nie odzywa się do Stefki, bo ta znalazła sobie nowe, lepsze koleżanki…

Ile „babskich przyjaźni” tyle „babskich problemów”.

Ale czy rzeczywiście warto trwonić cenny czas na akty zazdrości i zachowania nią popychane. Przez to namnażają się konflikty, a czy chcemy się kłócić? Kiedyś moja babcia powiedziała: „kłótnie oczyszczają atmosferę” – oczywiście w ramach rozsądku. Tego się trzymajmy, ale niech kłótnia jest wymianą zdań i poglądów, a nie krzykiem i dwutygodniowym nie odzywaniem się.

Mówmy więc kochane kobietki szczerze: „Antek jestem zazdrosna”, „Kasia nie kupuj tych samych rękawiczek”.  Nie bójmy się mówić o tym, co czujemy, czego chcemy i czego oczekujemy. Tylko w taki sposób zbudujemy zdrową relację, która może trwać wiecznie.

Zazdrość zawsze była i zawsze będzie, ale może spróbujmy ją ograniczyć. Poznajmy ludzi, o których jesteśmy zazdrosne. Zrozumcie powody, dla których twoja koleżanka woli spędzać czas z innymi.

Drogie czytelniczki, przyznajecie się do zazdrości? Podzielcie się swoimi grzeszkami w komentarzach lub piszcie do mnie na adres: janka@ool24.pl

Janka

Podziel się