Babski kurnik – odcinek 43 – Kontrola tolerancji

Babski kurnik – odcinek 43 – Kontrola tolerancji

Pogoń za lepszym życiem, wykorzeniła wielu naszych znajomych i przyjaciół w odległe miejsca. Jednym udało się ułożyć życie na obczyźnie, drudzy wracali na stare śmieci z podkulonymi ogonami i odciętymi skrzydłami.

Mojej przyjaciółce się udało. Wyjechała, jest szczęśliwa. Odległość oraz ograniczony kontakt, powodowały, że nasza przyjaźń zaczęła się kruszyć. Gdy wracała na urlop, ubrana w najmodniejsze ciuchy, z zagranicznym akcentem, dostawałam, jak zresztą większość naszej paczki – białej gorączki. W końcu przestałyśmy się zupełnie kontaktować. Dzięki portalom internetowym, nasza znajomość została odświeżona i dostałam zaproszenie, aby ją odwiedzić.

Słowo „wycieczka” brzmi dla mnie równie zachęcająco, jak „czekolada”, więc spakowałam się, wsiadłam do samolotu i wylądowałam w ogromnym, wielokulturowym mieście. Nigdy nie pomyślałam, że zobaczę Tybetańczyka w tradycyjnym stroju, wchodzącego do jubilera albo kobietę w czarnej burce, odsłaniającej tylko oczy w upalny, słoneczny dzień – byłam przekonana, że takie coś, to tylko w telewizji.

Postanowiłam miasto poznać na własną rękę. Błądząc po zakamarkach z planem w ręce i jeżdżąc komunikacją, która na marginesie, działała wybornie, poznawałam zupełnie inny świat. Kończyłam wycieczkę i będąc na dworcu, wjeżdżałam schodami w górę. Za mną dwóch mężczyzn prowadziło rozmowę – nie wiedziałam o czym, bo w tym języku potrafię tylko kaszleć. Coś mnie skusiło, aby się odwrócić i zobaczyłam, jak dali sobie buziaka, trzymając za ręce, na których błyszczały te same obrączki.

Oniemiałam. Patrzyłam na nich, jakby byli największym dziwactwem, jakie dane było oglądać moim oczom. Oni zaś, byli jeszcze bardziej zażenowani moim zachowaniem, niż ja sama. W końcu zrobiło mi się głupio. Nikt wokół nie zareagował, oprócz tej staroświeckiej Polki, która myśli, że wszystkie rozumy pozjadała. Nawet gdy wróciłam do domu, miałam ogromny wyrzut sumienia, że zachowałam się w tak prostacki sposób.

Zastanawiałam się, co by było, gdyby tych dwoje przenieść na nasz dworzec. Pewnie babcia siedząca obok, zdzieliłaby ich swoją torebką z książką kościelną w środku, paru dresów z papierosami w dłoniach wyzwałoby ich od ciot. Kobiety nie kryłyby oburzenia, a rodzice zasłanialiby oczy dzieciom. Cała reszta nie kryłaby zgorszenia, opowiadając o tym zdarzeniu wszystkim znajomym. Pewnie znalazłby się taki, co by nagrał i wrzucił do Internetu.

Ale czy homoseksualizm, jest aż tak zły?

Będąc na tym dworcu, można powiedzieć, że jest do zaakceptowania.

W starożytnej Grecji uważano, że tylko miłość pomiędzy dwojgiem mężczyzn jest prawdziwa. Dziś, po wielu latach tuszowania i ukrywania się, miłość homoseksualna znowu jawi się w świetle dziennym, próbując zdobyć status normalności. Nie ma co oszukiwać, jest jednym z nieodłącznych elementów naszej ery i chyba nadszedł moment, aby nauczyć się tolerancji wobec niej.

Gdy podejmowaliśmy w gronie znajomych ten temat, zawsze wyróżniałam się ogromną wyrozumiałością i wsparciem dla osób homoseksualnych. Mówiłam, że każdy człowiek ma prawo do szczęścia, a skoro daje mu je osobnik tej samej płci – to musi tak być. Miłość, to miłość – nie ważne, jak jest ubrana.

Tak ten nasz świat jest zbudowany, że są zagorzali zwolennicy i przeciwnicy oraz cała masa ludzi, mówiących: „Niech robią co chcą, byle mnie to nie dotyczy”.

No właśnie! A gdyby spojrzeć na ten problem z perspektywy osoby, której to dotyczy bezpośrednio- na przykład rodzica. Wtedy homoseksualizm nabiera zupełnie innego znaczenia. Co czują rodzice, gdy ich jedyne dziecko informuje, że jest innej orientacji? Marzenia o hucznym ślubie, wnukach i normalnym życiu- przepadają.

Jako matka, poruszyłabym niebo i ziemię, jeśli miałoby to pomóc w „wyleczeniu” mojego dziecka. Jednak homoseksualizm to, nie choroba – ta osoba po prostu taka jest, i nic, i nikt jej nie zmieni. Pamiętam pewne zdanie z wykładu psychologii, „Zmusić osobę homoseksualną do bycia heteroseksualną to, to samo, jak zmusić nas, do bycia z osobą tej samej płci”.

Wiem, że dla rodzica to bardzo trudne. Szczególnie w kraju, w którym bardzo wiele łoży się na tradycję. Jednak wydając dziecko na świat, pragnie się dla niego jak najlepiej. Chce się je uszczęśliwić za wszelką cenę, a skoro ono znajduje szczęście w ten sposób to, należy zaakceptować – choć to, nie łatwe.

Jestem ciekawa, co wy sądzicie na temat homoseksualizmu? Jak zwykle, czekam na wasze komentarze oraz wiadomości. Dla przypomnienia podaję mój adres e-mail: janka@ool24.pl

Janka

Podziel się