Babski kurnik – odcinek 50 – Dzieci z dworca fejsbuk

Babski kurnik – odcinek 50 – Dzieci z dworca fejsbuk

Czasy, gdy na rodzinnych spotkaniach oglądało się albumy ze zdjęciami, minęły bezpowrotnie. Dziś przeglądamy je na telefonach, tabletach lub laptopach albo jesteśmy na bieżąco, kontrolując systematycznie cudowny portal, jakim jest Facebook.

Nic nam do tego, jaki chłam publikują nasi znajomi, ale gdy w grę wchodzą zdjęcia pociech, wielu rodzicom należy się lekcja: O szacunku do swojego dziecka.

Porwanie małej dziewczynki, którą znaleziono parę dni później martwą i zgwałconą w rowie, bulwersuje nas wszystkich, a szczególnie rodziców, których ta tragedia mogła dotknąć. Zafrasowani przyglądają się wiadomościom i rysopisowi pedofila, a dwa dni później publikują zdjęcie swojego dziecka pod szyldem przedszkola, do jakiego uczęszcza. Czy ludzie mogą być aż tak głupi? Odpowiedź brzmi: tak!

Zdjęcia z wakacji, gdzie dziecko bez stroju buszuje w piasku, dla wielu jest po prostu słodkie, ale nie wszyscy użytkownicy są uczciwi. Pobranie zdjęcia należy do zadań najłatwiejszych, a potem można je wykorzystać do swoich niecnych celów.

Na świecie roi się od gwałcicieli i pedofilów, a rodzice sami wystawiają swoje dzieci na pokaz, ułatwiając im pielęgnowanie swojej dewiacji. Przecież ci zboczeńcy nie karmią się tylko czynami, latami potrafią się przyglądać ofierze i cierpliwie czekają, aż zadadzą ostateczny cios.  Po czym następuje rzewny płacz rodziców, próba zwrócenia uwagi na problem pedofilii, ale kto się do tego najbardziej przyczynił? Właśnie rodzice, chcąc by jak najwięcej osób widziało ich dziecko, w różnych sytuacjach.

Mój znajomy powiedział, że zdjęcie raz wrzucone w sieć, zostaje tam na zawsze. Nieważne czy je skasujesz, czy usuniesz cały profil, ono będzie żyło swoim życiem i nikt nie jest w stanie określić, kiedy zostanie wykorzystane. Co jeśli za dziesięć lat, twoje dziecko zobaczy swoją twarz na reklamie środków antykoncepcyjnych? Jak mu to wytłumaczysz? Wrzucając zdjęcie na Facebook, nie jesteś już jego właścicielem.

A tak zwane memy? Ludzie wynajdują zabawne zdjęcia, a następnie dołączane są chamskie hasła i riposty. Mem krąży po różnorakich stronach rozbawiając rzeszę ludzi. Przerażające, a najgorsze, że może dopaść każdego z nas.

Wielu rodziców traktuje swoje dzieci przedmiotowo, wrzucając ich zdjęcia na swoją tablicę. Chwalą się jak inni, nowiuteńkim Oplem w garażu czy wygraną w totka. Z dwojga złego, można tolerować zdjęcia dzieci w stroju wielkanocnego zająca, czy mikołaja, ale czterolatka w stylizacji lolitki w pełnym makijażu i sukience z dekoltem? Albo chłopczyk w garniturze z cygarem i butelką wódki? – totalne dno, jakie potrafi osiągnąć rodzicielstwo.

Przerażające filmy wrzucane przez rodziców w celu zebrania dużej ilości polubień, możemy oglądać każdego dnia. Nigdy nie zapomnę dokumentacji porodu, którą ojciec wrzucił na swój profil lub nagrania z małym chłopczykiem wychodzącym od dentysty pod wpływem środków znieczulających, pytając gdzie jest. Ojciec zamiast wziąć swoje dziecko na ramiona i przytulić, nagrywał i się podśmiewał, licząc, że filmik zdobędzie mnóstwo „lajków”.

Historie skrajne, ale jak wiele trzeba naszym znajomym, aby chcieli się wybić ponad stosy typowych zdjęć dzieci?

Wiadomo czasy, w jakich żyjemy są zupełnie inne, od tych w których dorastaliśmy i które nas ukształtowały. Powinniśmy się dopasować, ale także pamiętać, że prywatność jest ogromnym bonusem. Przecież to o nią walczyli nasi przodkowie, chcieli być wolni – a teraz oddajemy ją za darmo, zamykając się w wirtualnym świecie, gdzie wszyscy – wszystko o nas wiedzą.

Drodzy rodzice, wiem, że pierwszy ząbek, raczkowanie i wypicie trzech mililitrów mleka więcej niż dnia poprzedniego, to wyjątkowe chwile dla was. Zdjęcie dziecka gdy je marchewkę, śliwkę, czekoladę, budyń czy serek w różnych kombinacjach rozczuli dziadków – to im zostawcie przyjemność oglądania setek ujęć z tego samego. Nam, waszym znajomym, wystarczy jedno, dobrze wyselekcjonowane, które nigdy nie wpłynie na przyszłość waszego skarbu.

Janka

Podziel się