Babski kurnik – odcinek 52 – Nie zabieraj organów do nieba

Babski kurnik – odcinek 52 – Nie zabieraj organów do nieba

Oddać narządy, to inaczej podarować miłość oraz życie. Choć media huczą, próbując nas przekonać do słuszności, to jednak wiele z nas nie decyduje się na pośmiertne oddanie narządów. Mówią „co moje, to moje i nikomu nie muszę tego dawać”.

Patrząc ze strony potencjalnego dawcy, można zrozumieć jego stanowisko, ale będąc po drugiej stronie ulicy, gdzie jest się pacjentem, któremu transplantacja może uratować życie, wszystko ulega zmianie.

Świat, w którym żyjemy olśniewa niewiarygodnymi wynalazkami, które ułatwiają życie. Także medycyna prze do przodu, próbując zrobić z nas niezniszczalne istoty. Jednak możliwość przeszczepienia serca osoby martwej do ciała, które go potrzebuje- brzmi niczym iluzja, coś magicznego, co z punktu widzenia zwykłego człowieka, który wie jak zbadać ciśnienie i temperaturę ciała, wydaje się być niemożliwe.

A jednak! Transplantacje się udają, a to wszystko dzięki medycynie oraz ludziom, którzy zgodzili się oddać swoje ciało, aby inni mogli się na nim uczyć, a w następstwie ratować życie.

W naszym społeczeństwie ciało jest czymś szczególnym. Po śmierci bliskiego, rodzina zastanawia się w jaki garnitur, czy sukienkę zmarłego przyodziać. Przecież musi ładnie wyglądać w trumnie, która ląduje kilka metrów pod ziemią. Niedorzeczność – w końcu po śmierci bliskiej osoby, chcemy pamiętać jaka była przed śmiercią, a nie jak wyglądała w drewnianej skrzynce.

W Internecie możemy znaleźć wiele historii, które dowodzą, że bycie dawcą, jest słuszną decyzją i zapraszam serdecznie do lektury, bo słowa pisane przez autorów mocnymi uderzeniami, trafiają w serce.

W jednym z naszych sąsiednich krajów emitowany jest serial, który leci od poniedziałku do piątku, w tych samych godzinach, od co najmniej dziesięciu lat. Jeden z głównych bohaterów, nieziemsko przystojny, próbujący ułożyć sobie życie od 5 lat emisji, wreszcie je sobie ułożył. Ożenił się z piękną aktorką, był naprawdę szczęśliwy i zginął w wypadku motocyklowym. Trzy czwarte mieszkańców kraju wstrzymało oddech, w nadziei, że otworzy oczy.

Nie otworzył, a maszyny podtrzymywały jego życie. W jego portfelu karta świadcząca o tym, że jest dawcą narządów. Widzowie z zapartym tchem śledzili sytuację, gdy rodzicie oraz żona musieli wydać zgodę, gdyż brakowało podpisu pacjenta, na jednym z dokumentów.

Po wielu kłótniach i łzach, podpisy zostały złożone, a ciało głównego bohatera podtrzymywane sztucznie przy życiu wjechało na blok operacyjny. Gdy drzwi bloku operacyjnego znowu się otworzyły, wyszli pielęgniarze i lekarze ze specjalnymi pojemnikami, w których znajdowały się narządy zmarłego. Ta scena była znacznie tragiczniejsza, niż sam wypadek, ale jakże poruszyła ludzi do działania.

Nagle zaczęto się interesować transplantacją, liczba osób wyrabiających karty dawców rośnie. Czyżby głupie tasiemce, kochane przez kobiety, nienawidzone przez mężczyzn, mogły wnieść w nasze życie coś pożytecznego?

Okazuje się, że tak.

Ja, też zdecydowałam się zostać dawcą organów. Żyjemy zbyt szybko, planujemy wszystko z dużym wyprzedzeniem, a głupie zrządzenie losu może sprawić, że wszystko trafi szlag. W jednym ułamku sekundy, wszystko może się zmienić na lepsze, lub gorsze. Lecz w moim wypadku, ten ułamek sekundy, może zmienić, aż dwa życia i to jest cudowne.

Janka

Podziel się