Budżet, inwestycje, plany, marzenia, niż demograficzny i restrukturyzacja szkół. Rozmowa z burmistrzem Praszki
Pół roku po najbardziej widowiskowej batalii wyborczej w powiecie oleskim, rozmawiamy z burmistrzem Praszki. O tym, czy poznał już wszystkie aspekty zajmowanego stanowiska, o budżecie i jego deficycie, największych inwestycjach, zatrważającym problemie demograficznym i restrukturyzacji szkół oraz o największych inwestycyjnych marzeniach, z Włodzimierzem Stochniałkiem rozmawia Damian Pietruska.
– Minęło pół roku, od kiedy objął Pan stanowisko burmistrza gminy Praszka. Zdążył się Pan już zaznajomić z pracą w samorządzie? Poznał Pan niuanse tej pracy?
– Niuansów jeszcze nie poznałem i wydaje mi się, że będę je poznawał jeszcze bardzo długo, ponieważ podejrzewam, że zawsze będą dochodziły nowe tematy. Nie pracowałem w samorządzie, nie byłem też radnym, niemniej jednak piastowałem stanowisko sołtysa, więc o podobną pracę już się otarłem. Jest to jednak praca, którą lubię, szczególnie jeśli chodzi o pracę z ludźmi, chociaż nie bywa ona łatwa. To taka funkcja, w której każdy dzień przynosi coś nowego, zaskakującego. Podsumowując, mam nadzieję, że niuanse tej pracy będę poznawał jeszcze przez następną kadencję!
– Co zaskoczyło najmocniej? Może tempo pracy?
– Akurat tempo mnie nie zaskoczyło, bo w mojej poprzedniej pracy też było ono szybkie. Zaskakują mnie bardziej problemy, z którymi przychodzą ludzie, a które czasami da się rozwiązać na niższym poziomie.
– Ludzie nie zawsze rozumieją, kto ma jakie kompetencje.
– Tak, ale uważam, że każdego należy wysłuchać i znać problemy mieszkańców. Czasem faktycznie to, że burmistrz gdzieś zainterweniuje w danej sprawie, nawet jeśli to nie jego obszar kompetencji, otwiera nieco szerzej pewne drzwi. Cieszę się z tego, że wielu ludziom udaje się pomóc.
– Jak Pańskie dotychczasowe umiejętności i doświadczenia zawodowe pomagają na obecnym stanowisku?
– Pracowałem wcześniej w dużej firmie związanej z motoryzacją, gdzie cały czas miałem kontakt z ludźmi, ponieważ zajmowałem się planowaniem produkcji, zlecaniem pracy dla pracowników. Przydaje się także doświadczenie w zarządzaniu zespołem. Radzę sobie także z presją czasu. W poprzedniej pracy, kiedy działo się coś w “normalnym” trybie to już były nudy (śmiech). Jak ktoś kiedyś powiedział – nie ma nic bardziej stałego jak zmiany. Uczestniczyłem w różnych szkoleniach: jak zarządzać projektami, jak zarządzać zmianą, motywować pracowników, komunikować się z pracownikami. To wszystko przekłada się na obecne codzienne obowiązki. Na stanowisku burmistrza – kontakt i rozmowa z ludźmi to podstawa.
Sporo mi dało także sprawowanie funkcji sołtysa. Praca zawodowa i praca społeczna to dwa różne światy. W zawodowej – jeśli ma się pod sobą pracowników, można czegoś wymagać. W pracy społecznej, jak bycie sołtysem, jeżeli czegoś od kogoś wymagasz – ten ktoś może coś zrobić, ale wcale nie musi. Trzeba umieć zachęcić i zmotywować ludzi w inny sposób. Najlepiej to zrobić, znajdując w nich pasję.
– Dzięki funkcji sołtysa pewnie lepiej Pan obecnie rozumie problemy sołectw.
– Tak, rozumiem problemy sołtysów i sołectw, ale też kłopoty miasta, chociaż to całkiem inna specyfika. Trzeba znaleźć złoty środek. Marzy mi się, żeby w Praszce było więcej oddolnych wydarzeń, które dzieją się w sołectwach. Mamy sporo ciekawych miejsc, które można w efektowny sposób wykorzystać. Choćby nasz praszkowski rynek, który jest perełką i jest zewsząd chwalony za swój naturalny charakter. Tak samo park czy świetne obiekty sportowe.
– Mamy za sobą wyjątkowe obchody Narodowego Święta Niepodległości w Praszce. I nie tylko dlatego, że odbywały się głównie 10 listopada, a nie 11 listopada. Czy to nowa tradycja w Praszce, aby święta narodowe kultywować w sposób szczególny?
– W tym roku wykorzystaliśmy to, że 10 listopada był dniem wolnym, a mieliśmy tak dużo zorganizowanych imprez, że postanowiliśmy rozłożyć je na dwa dni. Uważam, że to co zostało zrobione w tym roku, to mistrzostwo świata! To duża zasługa Leszka Krzyżanowskiego. W półtora miesiąca udało nam się zorganizować wydarzenie, które zostanie w pamięci mieszkańców na długo.
Chcemy szczególnie kultywować trzy ważne daty z historii Polski – 3 maja, 1 września i 11 listopada. Mamy kilka koncepcji. Pierwsza jest taka, że naprzemiennie będziemy robili uroczyste obchody w te święta, a druga, że to będzie co roku obchodzone hucznie 11 listopada. Jest obawa, że formuła się wyczerpie, ale na razie widzę, że są pomysły nawet na kilka lat!
– Przejdźmy do bardziej przyziemnych tematów. W jakim stanie zastał Pan budżet gminy?
– Mamy około czterech milionów złotych kredytów, które spłacamy, a budżet w tym roku przewidywał także wyemitowanie pięciu milionów złotych obligacji. Ogólnie, przewidywany deficyt budżetu gminy na koniec roku 2024 wynosi około ośmiu milionów złotych. Mamy informację, że dostaniemy z budżetu państwa około dwa miliony złotych dodatkowych środków, więc ten deficyt się obniży.
– Czy deficyt jest na tyle wysoki, żeby blokował działania gminy?
– Mamy zły współczynnik wydatków bieżących do inwestycyjnych, co nas blokuje w tym sensie, że możemy mieć problem z pozyskaniem kredytu, a ten z kolei może być potrzebny przy pozyskiwaniu środków zewnętrznych. W przypadku wielu dofinansowań bowiem inwestycje są finansowane do przodu – czyli my musimy je na początku sfinansować, żeby później otrzymać na nie fundusze.
– A jak kształtuje się przyszłoroczny budżet?
– Wstępnie to około osiemdziesiąt sześć milionów złotych przychodów i pięć milionów złotych więcej wydatków które przewidujemy pokryć z emisji obligacji, więc taki też przewidujemy deficyt. To nie jest dobre, ponieważ wartość zadłużenia gminy rośnie. Tylko trzynaście milionów złotych mamy przeznaczone na inwestycje.
Mocno bolą wydatki na oświatę, które zaplanowano na czterdzieści siedem milionów złotych, po cięciach to czterdzieści milionów złotych, co jak widać jest potężnym udziałem w budżecie. I to, mimo że mocno zmniejszyliśmy wydatki związane z oświatą, bo jeśli chodzi o inwestycje w tym temacie, wykonamy jedynie te rzeczy, które są konieczne.
– W jakim stopniu subwencja oświatowa pokrywa te wydatki?
– Nie wiemy dokładnie, jak będzie wyglądała wysokość subwencji w przyszłym roku, ale w roku bieżącym gmina musi naprawdę sporo dopłacić, bo aż osiemnaście milionów złotych z budżetu gminy!
– Jakie największe inwestycje są zaplanowane w przyszłorocznym budżecie?
– Największa, bo na około trzy i pół miliona złotych – to modernizacja oczyszczalni ścieków. Planujemy także remonty dróg. Między innymi dokończenie remontu ulicy Kiczmachów w Kowalach. Chcemy także naprawić drogę Prosna-Wygiełdów. Mocno podnoszony jest temat zakupu drabiny strażackiej dla OSP Praszka. Planujemy także remont Orlika za ponad trzysta tysięcy złotych. Musimy się również zająć modernizacją rowów melioracyjnych i planami budowy dróg na lata następne. Chcemy zainwestować w uzbrojenie i podział działek budowlanych.
– Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Praszce poruszony został problem demograficzny gminy Praszka. Dane są zatrważające! Według nich, w gminie Praszka liczba urodzeń tylko w ciągu pięciu lat spadła o ponad pięćdziesiąt procent! Jeszcze w 2019 roku rodziło się w gminie około 120 dzieci, a w roku bieżącym może być tych urodzeń około 60. Jakie to niesie konsekwencje dla gminy?
– To temat, który bardzo szybko dotknie przede wszystkim szkoły. Obecnie w klasach 1-8 szkół podstawowych mamy około 120-130 uczniów w danych rocznikach w całej gminie. W 2021 roku urodziło się około 100 dzieci, w 2022 i 2023 r. około 80., a w tym roku (w momencie rozmowy – przyp. red) niecałe 50. To skokowy spadek, oczywista tendencja.
Rozmawiamy z mieszkańcami o tym, że konieczna jest restrukturyzacja sieci szkół, ponieważ uczniów będzie coraz mniej i to w bardzo krótkim czasie. Ważne jest, żeby to wykonać w latach, jak to nazywam “stosunkowo tłustych”, kiedy wartość subwencji jest wyższa niż wysokość kwoty, którą dopłacamy z budżetu gminy. W analizach, które przedstawiamy radnym mówimy o restrukturyzacji trzech naszych szkół, propozycja dotyczy: Szkoły Podstawowej nr 4 w Praszce, Szkoły Podstawowej w Kowalach i Szkoły Podstawowej w Przedmościu.
Mieszkańcy pytają na spotkaniach, ile w ten sposób moglibyśmy zaoszczędzić? Z naszych wyliczeń wynika, że około dwa miliony złotych rocznie. Ta reforma nie powinna być ze szkodą dla nauczycieli, bowiem jesteśmy w stanie zachować miejsca pracy, ponieważ część z nich może przejść na emeryturę.
Wcześniej oczywiście pojawi się problem w przedszkolach i żłobkach. Wchodzimy w program Maluch+, dzięki czemu utworzymy dwadzieścia pięć nowych miejsc “żłobkowych”. Nie chcemy jednak otwierać tych nowych miejsc w obecnej lokalizacji w żłobku, tylko chcemy je stworzyć w Publicznym Przedszkolu nr 1 w Praszce, gdzie planujemy zmniejszenie liczby miejsc przedszkolnych na rzecz tych żłobkowych. W ten sposób chcemy się przygotować do zmniejszonej liczby dzieci w przedszkolach.
Nie ma co jednak ukrywać – kiedy obecny, malutki rocznik zacznie chodzić do przedszkoli, to będzie tragedia dla wszystkich. Statystyki mówią, że gmina Praszka za piętnaście lat będzie liczyła osiem tysięcy mieszkańców, z czego tysiąc będzie miało powyżej 80. roku życia! To jednak nie tylko problem Praszki, ale także innych miejscowości i całego województwa. Trzeba się na te zmiany jak najlepiej przygotować, choćby mając świadomość, że urośnie liczba osób, która będzie wymagała opieki.
– Faktycznie, problem dotyczy większość regionów Polski a szczególnie województwa opolskiego. To jeden z tych głównych tematów, którymi powinni się zająć rządzący najwyższego szczebla i to oni mają ku temu narzędzia. Ale co może zrobić w tej sprawie samorząd lokalny? Może spróbować zatrzymać odpływ młodych mieszkańców?
– Właśnie dlatego planujemy w przyszłym roku zdecydowanie postawić na podział działek budowlanych do sprzedaży, żeby mocniej zachęcić do budowy domów w naszej gminie.
Uważam, że oferta sportowa, jeśli chodzi o basen, halę czy siłownię, dla mieszkańców jest bardzo mocna! Pod względem sportowym ciągle coś się dzieje i uważam, że w tym temacie inne gminy mogą się od nas uczyć. Wszystkie nasze obiekty są cały czas pełne! Jest także organizowanych mnóstwo zajęć i imprez. Musimy wzbogacić wydarzenia kulturalne. Mam na myśli takie drobne zajęcia, przy domu kultury czy przy świetlicach. Trzeba mocniej promować niektóre wydarzenia, bo ludzie w Praszce myślą, że nic się nie dzieje, a dzieje się naprawdę sporo!
Także myślałem o świetlicach miejskich, gdzie dzieci znalazłyby opiekę również wieczorami, żeby nieco odciążyć rodziców, pracujących na różne zmiany, bo takie sytuacje też czasem są potrzebne.
Martwi mnie, że coś złego zaczyna się dziać na rynku pracy, dlatego będziemy starali się ściągnąć nowych przedsiębiorców, ale to proces, który trwa kilka lat. Najbardziej potrzebne są miejsca pracy dla kobiet i tutaj widzę taką możliwość, że tworząc miejsca opieki dla osób starszych, można jednocześnie tworzyć miejsca pracy, zwłaszcza dla kobiet.
– Jakie są największe Pańskie marzenia do zrealizowania w obecnej kadencji?
– Chciałbym być zapamiętany jako burmistrz, z którym można porozmawiać i dzięki któremu można znaleźć rozwiązania na wiele tematów, które dotyczą mieszkańców.
Jeśli chodzi o większe projekty, to wspólnie z gminą Rudniki rozpoczęliśmy projekt budowy ścieżki rowerowej Rudniki-Faustianka-Strojec. Rozmawiam z GDDKiA, żeby połączyć Strojec z rondem w Praszce, żeby stworzyć taki ciąg rowerowy z Praszki do Rudnik. Chcielibyśmy także połączyć trasą rowerową Kowale z Praszką.
Chciałbym, żebyśmy pomyślnie przeszli restrukturyzację szkół, nikogo nie krzywdząc, ale przygotowując się do niżu demograficznego, zdając sobie sprawę, że to będą trudne tematy. W zamian za to, żeby obiekty, które zostały po restrukturyzacji zostały korzystnie zagospodarowane i wykorzystywane.
Idealnie byłoby, żebyśmy znaleźli przedsiębiorców, którzy chcieliby zainwestować, zbudować swoje firmy i dać pracę, przede wszystkim kobietom.
Chciałbym, żeby Praszka była postrzegana jako miasto otwarte. Już teraz zauważam, że Praszka jest marketem dla wielu mieszkańców z okolicznych miejscowości. To taka wielka galeria handlowa, która nie jest galerią. Chciałbym, żeby była postrzegana jeszcze jako miejsce, gdzie warto przyjechać, bo znajdzie się ciekawe atrakcje i zajęcia dla siebie.
Oczywiście chcemy remontować drogi, ale to wydaje się oczywistością, że to ważne sprawy dla mieszkańców. Są także zakusy, żeby wybudować nową strażnicę OSP w Praszce czy zbiornik wodny, o którym już rozmawialiśmy z wędkarzami i jest kilka możliwych lokalizacji. Poczyniłem pierwsze rozmowy czy w formie retencji da się coś takiego zrobić. Chciałbym też rozwinąć rehabilitację w Praszce.
Do tego wspomniana cała sieć ścieżek rowerowych. Chciałbym także stworzyć ścieżki edukacyjno-turystyczne wokół kolejki wąskotorowej. Żeby Praszka była miejscem, gdzie warto przyjeżdżać!
– Dziękuję za rozmowę!
U nas w Oleśnie stabilnie