Niekoniecznie o powiecie (41) – Wiatr zmian w powiecie oleskim. Co mogło być przyczyną porażek?
W wyborach samorządowych w 2018 roku zmieniło się dwóch włodarzy gmin: w Dobrodzieniu i w Rudnikach, pozostała piątka wywalczyła kolejną kadencję. W tegorocznych wyborach, do zmian na najważniejszych stanowiskach doszło już w czterech gminach z siedmiu w powiecie oleskim, a ciągle ważą się losy burmistrza Praszki, gdzie do II tury dojdzie w niedzielę 21 kwietnia. Jakie mogą być przyczyny tego trzęsienia ziemi?
Łaska wyborców nie miała reguły i nie oszczędzała ani weteranów: Waldemar Czaja (Zębowice) był wójtem od 2002 roku, Sylwester Lewicki (Olesno) od 2006 roku, ani stosunkowo nowych włodarzy – po jednej kadencji polegli: Andrzej Jasiński (Dobrodzień) i Grzegorz Domański (Rudniki).
Przed wyborami spodziewałem się zmian, ale nie tak drastycznych. W powiecie oleskim zmiany na stanowiskach włodarzy bywały rzadkie, a gabinety często nie zmieniały gospodarzy przez wiele lat. Wydawało się, że dopiero zasada dwukadencyjności spowoduje przymusowe wietrzenie gabinetów. Srodze się myliłem.
Jakie były przyczyny porażek?
Oczywiście, w każdym przypadku nieco inne. Problem szeroki jak horyzont, na kilkugodzinną rozmowę o każdym przypadku. Niebagatelne znaczenie miała też siła pretendentów. Gdyby ktoś jednak kazał podać jeden ogólny powód tych aż czterech niepowodzeń, nieśmiało wskazałbym na… błędy w komunikacji.
Każdy nowy burmistrz i wójt w pierwszych rozmowach (a postaramy się przepytać wszystkich lub prawie wszystkich) będzie mówił (nie, nie damy sobie nic obciąć) o otwartości wobec mieszkańców, o tym, że w urzędzie zostaną wyciągnięte drzwi z zawiasów, numer będzie ogólnie dostępny, a do kalendarza spotkań każdy będzie mógł wpisać się sam. Że o to teraz wszystko będzie transparentne i przejrzyste.
Później jednak następuje proza życia, naprawdę solidny bagaż obowiązków, spotkań, wydarzeń i tematów, które trzeba uzgodnić. Każdy pracownik przychodzi z pytaniem o podjęcie decyzji. Zegar w gabinecie burmistrza i wójta tyka jednak tak samo jak u wszystkich. Doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny.
Budżet? Inwestycje?
Może to kontrowersyjne, ale uważam, że ludzie nie rozumieją liczb. Szczególnie, kiedy nie znają skali. Burmistrz chwali się – oto mamy budżet na 40 milionów złotych! Mieszkaniec wzruszy ramionami, bo nie orientuje się czy to dużo czy mało. Trudno to porównać, można do lat ubiegłych, można porównać z innymi gminami, ale to wszystko wymaga sporego wgłębienia się w temat. Inwestycja za dwa albo trzy miliony? To dużo czy mało? Skąd mamy wiedzieć? Udało się oszczędzić pół miliona? I co nam to da?
Mam wrażenie, że nie liczba inwestycji, sposób prowadzenia budżetu, zadłużenie gminy czy ogólna gospodarność w tych wyborach miała największe znaczenie, ale właśnie sposób komunikacji i ogólny odbiór danego włodarza przez mieszkańców. Chcemy człowieka sprawiedliwego, który nie dzieli mieszkańców na “swoich” i konkurenta, nie wprowadza rewolucji na stanowiskach i faktycznie jest w stanie chociaż wysłuchać danego mieszkańca, nawet jeśli nie spełni jego oczekiwań. W tej robocie chodzi o to, żeby nie generować sobie wrogów i po prostu dać się polubić. Jeśli reszty mocno się nie zepsuje, mamy gotowy przepis na sukces.
To wcale nie oznacza, że inwestycje: chodniki, drogi, szkoły, parki, urzędy, baseny czy boiska nie mają znaczenia. Mają i to sporą, ale jeśli nie idzie za tym pozytywny odbiór burmistrza czy wójta, mieszkańcy mogą wybrać kogoś innego.
Dlatego tak ważna jest stała komunikacja z mieszkańcami. Ciągłe tłumaczenie, na co mamy pieniądze, a co jest absolutnie poza zasięgiem. Szczerze, bo prawda w dłuższej perspektywie się obroni. Można też wykonać wiele inwestycji, podpisywać korzystne umowy, zmniejszać długi, ale jeśli nie przedstawi się tych działań w szeroki sposób mieszkańcom, to skąd mają o tym wiedzieć? Niby gmina mała, ale nie interesujemy się na co dzień tym, co dzieje się dwie, trzy wioski dalej.
Czasem, oprócz dobrego zarządzania, wystarczy nie budować murów i nie tworzyć sztucznych podziałów. Rozmawiać z mieszkańcami, przedstawiać działania. Skracać dystans. Informować, nie tylko podczas kampanii wyborczej.
Damian Pietruska
Fajnie że mamy nowego burmistrza. ***** ***
jak to było: „działamy razem”? Czy już nieaktualne 🙂
anonimie – Lewicki to był najlepszy gospodarz Olesna od 1966, nikt z poprzedników nie zrobił tyle dobrego dla miasta. Oleśnianka
urzednicy jeszcze maja nadzieje ze lewicki wroci na stolek ze tak dupe liza ??
Racjonalizm i trzeźwe spojrzenie to nie lizanie dupy… A Ty się lepiej zacznij martwić o następcę ile czasu wytrzyma jak zobaczy ogrom odpowiedzialności i pracy 🙂
Nikt też tak nie zadłużył miasta, jak były burmistrz. Nie ma ludzi idealnych, a każda władza ma swoich zwolenników, których niektórzy nazywają przydu…ami
Nikt też tak nie zadłużył miasta, jak były burmistrz. Nie ma ludzi idealnych, a każda władza ma swoich zwolenników, których niektórzy nazywają przydu…ami
Mozesz ubierać to w piórka jakie chcesz i tak nadal bedzie to lizanie dupy. A co do nowego to zobaczymy nie oceniam ksiazki po okladce…
a ja oceniłem książkę po obszernej zawartości 🙂 (i trzeba być uprzedzonym żeby tego nie widzieć)
Czyli nowy burmistrz jest be bo nie zrobił tak wiele dla miasta jak sylwek. Tak to ma sens…
Na mieście stawia się wizualizacją ulicy pieloka. Co też nie jest małym kosztem dla gminy, a dzieci w szkołach czy przedszkolach robią ściepkę na papier do ksero. Dobrze że kupkę robią w większości w domu bo na srajtaśmie tez gmina oszczędza. Czas na nowy wiatr i na zmiany…
Hahah hasło niczym Pan „odkurzacz” Amadeusz