“Nie tworzę sztucznego dystansu”
Z Grzegorzem Krawczykiem, nowym trenerem OKS-u Olesno, rozmawia Damian Pietruska.
– Wielu zawodników w prywatnych rozmowach chwali sobie zajęcia z nowym trenerem. Starsi przebąkują nawet, że jak dotąd tak profesjonalnie nie trenowali. Gdzie więc tkwi sekret tych treningów?
– Staram się, aby były atrakcyjne i żeby się nie powtarzały. Żeby zawodnicy wychodzili z zajęć zmęczeni, ale zadowoleni. To klub amatorski. Najgorsze byłoby gdyby piłkarze przychodzili na trening “za karę” i nie czerpali z tego przyjemności.
Nie ukrywam, że mocno interesuję się trenerką. Zdobyłem “papiery” trenerskie i staram się wprowadzać nowinki do treningów. Nie można stać w miejscu.
– Gdzie więc posiadłeś warsztat trenerski?
– Jestem absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, gdzie ukończyłem kierunek o specjalizacji trenerskiej. Oczywiście wykorzystuję również doświadczenie piłkarskie. Zwiedziłem kilka klubów, trochę podpatrzyłem, a piłki uczyłem się w Szkole Mistrzostwa Sportowego we Wrocławiu.
– Prowadzony przez Ciebie w poprzednim sezonie LZS Rudniki zajął ósme miejsce. Środek tabeli to wynik na miarę możliwości?
– Gdyby nie zawirowania z kontuzjami i problemy z frekwencją, to moglibyśmy spokojnie powalczyć o czwarte-piąte miejsce. To byłby wynik na miarę tego zespołu.
– Każdy trener chce budować drużynę na swoją “modłę”. Kiedy możemy się więc spodziewać zespołu z podpisem jakości – Grzegorz Krawczyk?
– Trzeba do tego podejść spokojnie i zacząć od pracy “u podstaw”. Mam na myśli odbudowanie młodszych roczników. To taka mała tragedia OKS-u, że musimy ściągać wymaganych młodzieżowców z zewnątrz, bo w klubie takich nie ma. Należy więc patrzeć szerzej. Chciałbym współpracować z trenerem Andrzejem Świercem, który prowadzi zespół juniorów i powoli ogrywać narybek dla pierwszego zespołu. To nie jest jednak kwestia miesiąca, dwóch czy nawet jednej rundy.
– Jak OKS obecnie wygląda kadrowo? Na ile uda się wzmocnić zespół?
– Na razie doszedł do nas Tomek Woźny, czyli stoper, który w poprzednim sezonie grał w Rudnikach, a wcześniej przez lata grał w Motorze Praszka. Jesteśmy w trakcie załatwiania młodzieżowców z Rudnik, tj: Wojciecha Popczyka, WItka Bejma i Mateusza Pawelca. I bramkarzy – wrócić ma Rafał Halski (wychowanek OKS-u, w poprzednim sezonie LZS Rudniki), trenuje z nami również Jarek Kościelny – zawodnik również z dużym doświadczeniem (ostatnio Victoria Chróścice).
– To wzmocnienia czy raczej uzupełnienie składu?
– Ja widzę w tych chłopakach potencjał. Wszyscy trzej młodzieżowcy w poprzednim sezonie, w lidze okręgowej pokazali się z dobrej strony. Witek Bejm to rocznik 1996, a ma już doświadczenie w piłce seniorskiej. W tym sezonie mają się rozwinąć, aby była z nich pociecha w przyszłości.
– Panuje przeświadczenie, że trener OKS-u powinien być z zewnątrz, aby nie miał z piłkarzami żadnych zależności. Starsi zawodnicy, głównie oleśnianie to Twoi koledzy z boiska. Nie będzie problemów dyscyplinarnych?
– Nie i jestem tego pewien, ponieważ byłem już w takiej sytuacji. W Olimpii Truskolasy przejąłem zespół jako trener, kiedy tylko przestałem grać w piłkę w tym klubie. Nie było najmniejszych problemów. Nie mam kłopotu z siłą przebicia. Nikogo również nie faworyzuję.
Tutaj jest podobnie. Chłopcy wiedzą, że nie robię tego “na siłę”. Jeśli oni wykażą tyle samo zaangażowania co ja, to będzie wszystko w porządku. Jeśli oni nie będą tego akceptować, to albo oni odejdą, albo ja odejdę. Albo chcemy wspólnie zrobić coś fajnego, albo nie. Bez sensu jest się niepotrzebnie męczyć.
– Każdy zaczyna z czystą kartką?
– Tak. Z OKS-em nie miałem styczności już siedem lat, ale dochodziły do mnie różne opinie na temat zawodników, które jednak teraz nie mają najmniejszego znaczenia.
– Starsi zawodnicy zwracają się “per” trener?
– Absolutnie nie. Nie tworzę sztucznego dystansu. Autorytet buduje się inaczej, a nie poprzez bycie “panem trenerem”.
– Atmosfera dopisuje?
– To są dopiero początki. Nowa “miotła” zawsze coś zmienia i wprowadza nowości. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Atmosferę budują wyniki, jeśli one będą, to nastroje same przyjdą.
– Sezon rozpoczyna się już 10. sierpnia. Stawiacie sobie jakieś cele?
– Nie stawiamy sobie celów. Trzeba być czujnym i od początku zbierać punkty, ponieważ z powodu reformy, z ligi może spaść nawet połowa zespołów. Nie tworzę jednak nadmiernego ciśnienia. Wiele kibiców jest chyba bardziej przejętych niż ja. Realu Madryt nie objąłem, także podchodzę do sprawy spokojnie.
W zespole jest potencjał, ale trzeba nadrobić zaległości, wprowadzić młodych chłopaków i powoli zbudować nowy zespół.
– Dziękuję za rozmowę.